Natknąłem się w Internecie na zdjęcie Monastyru
Uspienskiego koło Bachczysaraju na Krymie. Byłem tam dwukrotnie, od razu
przypomniały mi się te wspaniałe widoki. Sięgnąłem, ręką, nie wstając od
komputera, do półki z przewodnikami, wyjąłem ten o Krymie, zastanawiając się
czy będzie mi jeszcze kiedyś potrzebny? Głęboko wierzę w to, że tak. Krym wróci
do Ukrainy. Крим це Україна!
Krym to dla mnie bardzo ważne miejsce, tak naprawdę
pierwszy region, w który ponad dziesięć lat temu pojechałem. To był mój i moich
przyjaciół, pierwszy wypad na Ukrainę i w ogóle do krajów byłego ZSRR. Gdy
człowiek jedzie w nowe miejsce to silniej wszystko zapamiętuje. I bardziej
pielęgnuje to w pamięci. Ja tak pielęgnuję pamięć o mojej pierwszej wyprawie na
ukraiński Krym. W Bachczysaraju mieszkaliśmy wtedy u pewnej staruszki.
Znaleźliśmy ją trochę przypadkiem chodząc po mieście i szukając noclegu.
Zaczepiliśmy starszą kobietę pracującą jako portierka w bazie autobusowej. Ona
od razu otwarła zeszyt, równie stary jak ona sama i odnalazła w nim numer do
swojej znajomej, która przyjmuje turystów. Dogadała sprawę i wytłumaczyła nam
jak tam dojść. Kobieta przyjęła nas bardzo ciepło, częstując smażonymi
ziemniakami. Mimo, że warunki dalekie były od komfortu, mieszkało się nam u
niej znakomicie. Ciepła, serdeczna, typowo „wschodnia” osoba. Gdy teraz patrzę na jej zdjęcia to widzę wyraźnie
tatarskie rysy.
Gdy w 2011 roku ponownie zawitałem na Krym, tym
razem lecąc samolotem z Kijowa, wylądowałem na lotnisku Belbek, koło
Sewastopola, będącego także bazą wojskową. O lotnisku tym świat usłyszał w 2014
roku dzięki bohaterskiej postawie płk Mamczura i jego żołnierzy podczas aneksji
Krymu przez Rosję. Bachczysaraj, do którego również wtedy zawitałem, bardzo się
rozwinął przez te lata, przybyło mnóstwo restauracji i miejsc noclegowych. Co
się teraz z nimi dzieje? Zapewne świecą pustkami. W drodze do wspomnianego na
początku Monastyru Uspienskiego, spotkaliśmy Polaka, żyjącego tam już wiele
lat. Co się z nim teraz dzieje? Pamiętam, że wymieniałem mu jeszcze złotówki,
które dostał od Polaków na hrywny. Jego imię już niestety uleciało z mojej głowy.
Głęboko wierzę w to, że wrócę jeszcze na ukraiński
Krym. I, że przeglądany dziś przewodnik będzie jeszcze potrzebny.
też wierzę w to co napisałeś, bo mój chłopak jest szalenie zachwycony Krymem, ale niestety nie zdążyliśmy już tam razem pojechać. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie to możliwe, bo koniecznie chciałabym tam trafić. a Twoje zdjęcia jeszcze mocniej mnie w tym umocniły. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/