wtorek, 19 listopada 2019

Komrat, stolica Gagauzji


O Gagauzji czytywałem w przeszłości w nielicznie pojawiających się u nas opracowaniach więc przy okazji wypadu do Mołdawii postanowiłem także, symbolicznie odwiedzić to autonomiczne terytorium a konkretnie jego stolicę – Komrat. 

Według źródeł Gagauzi to prawosławny lud turecki, niektórzy twierdzą, że bułgarski. Przywędrowali na obecne ziemie jakieś dwieście lat temu. Ich autonomia wzięła się z tendencji przeciwstawnych najpierw do niepodległości Mołdawii a potem do nieśmiałych planów przyłączenia się tego kraju do Rumunii. Wyrosła więc z postaw silnie pro rosyjskich i anty rumuńskich. Gagauska autonomia posiada swój parlament oraz głowę – gubernatora. Terytorium nie jest jednorodne i składa się z czterech obszarów nie połączonych ze sobą, w południowej części Mołdawii. Trzy z tych obszarów graniczą z ukraińskim obwodem odeskim. Gospodarka to przeważnie rolnictwo, przetwórstwo i przemysł winiarski – wina z Gagauzji można już kupić w Polsce. Jest to najbiedniejszy region Mołdawii, najbiedniejszego kraju Europy.
Na rogatkach Komratu stał posterunek mołdawskiej żandarmerii (karabinierów), nie dokonywali żadnych kontroli, po prostu byli obecni. Między Mołdawią a Gagauzją nigdy nie doszło do starć, choć ponoć niewiele brakowało w październiku 1990 roku. Uprzedzając ewentualne pytania – Gagauzja jest integralną częścią Republiki Mołdawskiej, ma po prostu w jej ramach autonomię.
Do Komratu przyjeżdżam marszrutką z Kiszyniowa. To nieco ponad półtorej godziny drogi. Zostawiam plecak w hotelu i idę na miasto. Miejsca warte zobaczenia znajdują się przeważnie przy głównej ulicy – Lenina. Natomiast życie handlowe toczy się głównie przy równoległej do niej ulicy Zwycięstwa, choć przy Lenina też jest kilka „lepszych” sklepów.
Centralnym punktem miasta jest park i katedra Jana Chrzciciela o typowo rosyjskiej architekturze z 1858 roku (inne źródło – 1820). 



Idąc ulicą Lenina trzeba zwrócić uwagę na pomnik poległych w Afganistanie a później, przy budynku parlamentu oczywiście pomnik patrona ulicy czyli wodza rewolucji. 





Warto skręcić też w prawo do uniwersytetu i zobaczyć deptak zasłużonych. Są tam tablice znanych Gagauzów i… m.in. takich postaci jak Heydar Aliyev czy Nursułtan Nazarbajev. 



Spacerując dostrzegłem co najmniej trzy zachęcająco wyglądające knajpki i jedną z nich wybrałem. Było pysznie i miło.
Na ulicach oraz we włączonych w sklepach czy barach telewizorach, wszędzie usłyszycie język rosyjski. Nic co mógłbym uznać za język gagauski nie udało mi się usłyszeć. Język ten spotkać można zresztą tylko w mowie, nie jest zapisywany. Na tabliczkach urzędów mołdawski zapisywany jest cyrylicą. Krótki październikowy dzień, więc gdy wyszedłem z knajpy już ciemniało. Na ulicach niewielu przechodniów. Poszedłem więc do hotelu stwierdziwszy, że chyba widziałem już większość w stolicy gagauskiej autonomii. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz