Nie często gości na naszych ekranach kino z Bałkanów, w tym wypadku z
Chorwacji, więc już samo to zwróciło moją uwagę. I jak się okazuje, słusznie…
fot. internet
Zaczyna się dość absurdalnie a później absurd
tylko narasta. Narasta by na koniec ułożyć się w całość. Przenikające się
początkowo, niby nie powiązane ze sobą historyjki w czasie trwania filmu
zaskakująco się przecinają i tworzą logiczne zakończenie. Film utrzymany w
klimacie satyry i surrealizmu, początkowo a nawet przez swoją znaczną część
może wydawać się dość zabawny. W sylwestrowy wieczór grupa chorwackich emerytów
wykrada trumnę ze zwłokami Franjo Tudnama, pierwszego prezydenta, później okazuje się że w tym samym
czasie grupa bośniackich (serbskich?) emerytów, kradnie doczesne szczątki
Slobodana Milosevica, Jaki mają cel? Tego nie zdradzę. A wszystko to
poprzeplatane z postacią generała z tendencjami samobójczymi i ministra spraw
wewnętrznych, który zresztą spaja wszystkie wątki. Ale potem już nie jest tak
zabawnie bo w pewnej przenośni film pokazuje, że nikt na Bałkanach nie ma
czystych rąk w kontekście wojen z lat 90-tych.
Gdybyśmy
żyli w Chorwacji to z pewnością dostrzeglibyśmy więcej smaczków i odniesień do
aktualnych polityków.
https://www.youtube.com/watch?v=pc4UWn_wXCY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz