poniedziałek, 6 sierpnia 2018

10 lat z Gruzją


Mija dziesięć lat od początku mojej przygody z Gruzją. Od pierwszego wyjazdu. Ale ta przygoda zaczęła się dużo wcześniej. Od relacji Wojciecha Jagielskiego w Wyborczej czy Marcina Mellera w Polityce z kolejnych wojen i wydarzeń rozgrywających się na Kaukazie Południowym. Nie wiem czym wiedziony ale już jako nastolatek interesowałem się właśnie Gruzją. Śledziłem wydarzenia w niej, wybijanie się na niepodległość, kolejne wojny i walki różnych frakcji o władzę. Jako nastolatek wiedziałem kto jest prezydentem, premierem, dowódcą gwardii narodowej a nawet przywódcą bojówek mchedrioni. Zwiad Gamsachurdia czy Tengiz Kitowani to nie były nazwiska mi obce. Kolejne wybuchające w Gruzji wojny w Osetii, w Abchazji, obalenie prezydenta Gamsachurdi czy wojna miedzy samymi Gruzinami – o tym wszystkim mogłem przeczytać w relacjach naszych reporterów wojennych, którzy byli tam na miejscu, widzieli to na własne oczy i pisali nierzadko o ludziach, których znali. Dziś to już niestety rzadkość.
Potem pojawiła się jedna z pierwszych książek o Zakaukaziu i trudnych latach 90-tych – znów Wojciech Jagielski „Dobre Miejsce Do Umierania”. Książka wstrząsająca ale jednocześnie znakomita, pokazująca od podszewki w jak trudnych warunkach musieli żyć wtedy ludzie. Pokazująca też poszczególnych polityków, z którymi Jagielski rozmawiał. Bo w miedzy czasie pojawił się Misza Saakaszwili, który w pokojowej rewolucji róż obalił niezdolnego już do niczego Szewarnadzego i wywrócił Gruzję do góry nogami a właściwie na te nogi ją postawił po ponad dekadzie całkowitej zapaści państwa. Powiedzmy sobie wprost: Gruzja do czasów rewolucji róż była właściwie państwem upadłym. Mało co działało, państwo nie spełniało swoich funkcji, także tych podstawowych, policja zajmowała się głównie braniem łapówek i kryszowaniem przestępców, jak mi powiedział jeden tbiliski taksówkarz – były podpułkownik milicji, można było wszystko „załatwić” byle nie zabójstwo czy sprawy z narkotykami. Później próbował mnie oszukać na 5 lari… I dziwnym trafem karierę zakończył po dojściu Miszy do władzy, jak wszyscy inni znani mi podpułkownicy milicji czy KGB. Wymieniono 85% stanu osobowego policji, zbudowano właściwie formację od nowa. W całym kraju wypleniono korupcję na niskim i średnim szczeblu. Wprowadzono jasne i przejrzyste prawo i procedury. Państwo zaczęło się rozwijać. Spacerujecie wieczorem po Tbilisi? Zobaczcie jak jest pięknie oświetlone! Przed 2004 rokiem prąd był włączany na dwie godziny w poszczególnych dzielnicach a na prowincji nie było go wcale!
Tak wiec po raz pierwszy przyjechałem już do Gruzji odmienionej. Później na przestrzeni lat obserwowałem jak się zmienia ze stolicą na czele


Ale trzy dni po przyjeździe do tego pięknego kraju zastała mnie tam rosyjska inwazja. Wojna pięciodniowa w 2008 roku była starannie przemyślaną rosyjską prowokacją, przygotowaną już rok wcześniej. O jej mechanizmach, o szczegółach prowokacji opowiada ten film, który Wam gorąco polecam: 


Mimo, iż bardzo chciałem zostać, ugiąłem się wreszcie pod presją telefonów i smsów z Polski 

„Sytuacja się zaostrza. Za dwa dni wszystko może się zmienić na gorsze. Wynajmijcie BTR-a i pyta do granicy!!!!”

„Ewakuujecie się? Gdzie jesteście? Tam jest chyba wojna?”
                                                                       ***
            „Cali jesteście? Bo podobno w Gruzji są jakieś zamieszki?”
                                                                       ***
            „Nie wiem jakie wiadomosci do Was docieraja ale na necie pisza ze gruzja jest w stanie wojny z rosja, Polacy sa proszeni o pilny kontakt z ambasada 995 32920309”
„Gruzini ostrzeliwują Cchinwali. Rosyjskie czołgi wkroczyły do Osetii. Prawdopodobnie okrucieństwa po obu stronach”
                                                                       ***
            „Do Osetii wkracza rosyjska 58 armia. Uciekajcie stamtąd”
                                                                       ***
            „co tam sie dzieje? jestes bezpieczny? strasznie sie martwie”
                                                                       ***
            „Gruzini bronią się w Cchinwali. Trwa natarcie rosyjskich czołgów. Trwają zacięte walki o miasto.”
                                                                       ***
            „W Osetii zacięte walki. USA milczy a Europa daje d… jak zwykle.”
„Mamy nadzieje ze jestescie w Tbilisi i ze jutro wrocisz samolotem rzadowym!”
ODP: „zostajemy”
„gdzie jestescie?? Kontaktowaliscie sie z Ambasada??”
                                                                       ***
„Jak to co robic????? Spier….ć!”
„mówili w telewizji ze jutro ma jechac konwoj spod ambasady w tbilisi do erewania wiec mozesz sie zalapac, trzymaj sie i uwazaj na GLOWE:-)”
***
            „Gruzini wycofali się z Cchinwali. Ogłoszono powszechną mobilizacje. W Gori koncentracja wojsk. Przygotowują się do obrony miasta. Rosjanie bombardują Gori i inne miejsca.”
                                                                       ***
            „Rosjanie zbombardowali bazę wojskową na płd-wsch od Tbilisi oraz inne cele. W Osetii nadal zacięte walki. Świat dalej nic nie robi”
OD MSZ:        „Polacy zainteresowani ewakuacją zgłaszają się w amb. Pol. W Tbilisi ul Braci Zubaszwili 19 dnia 11 bm. O godzinie 16. Tel. lub sms +99595337006…”
„Sytuacja jest zła. Trwa natarcie na Gori, rusza drugi front z Abchazji. Flota czarnomorska zablokowała wybrzeże. Mogą zająć cała Gruzję. Po Gori chcą zająć Tbilisi. Jeśli macie taką możliwość to doradzam ewakuacje.”
„Próbowałem się do Was przebić na rowerze ale mnie SG w Bieszczadach zawróciło z granicy ;-) Razem z L. planujemy zaatakować Kaliningrad, ruscy będą musieli walczyć na dwa fronty;-)”
                                                                       ***
            „Słyszałem że zostajesz walczyć do końca. Jak tak dalej pójdzie to nas też tam niedługo zrzucą”
                                                                       ***
            „Naczelnicy już od kogoś wiedzą gdzie jesteś na wakacjach. Prążkowany twierdzi że to ty wywołałeś 3 wojne światową, chyba nie dostaniesz premii, pójdzie na odszkodowania
 ;-)”
ODP:  „To utwierdzaj ich w tym przekonaniu. Powiedz że latam po Gori z kałachem i strzelam do ruskich”
„Żyjesz?”
ODP: „Żyje. Ewakuuję się przez ambasadę do Armenii choć zajebiście chciałem zostać, ale nie wiadomo co będzie i jak bym się potem wydostał i za ile”
                                                           ***
„Chyba w ostatniej chwili się ewakuujecie. Sklepy wykupione, bomby coraz bliżej Tbilisi, dziennikarze wyjeżdżają, Rosja nie chce rozmawiać. Wstrząsające.”
„GORI PADŁO! Tbilisi bezbronne. Dziś maja ewakuować telewizję. Rosjanie robią co chcą. Wczoraj grozili nam i Bałtom. Wszyscy jesteśmy Gruzinami!”
                                                                       ***
„Ruscy zdobyli Gori. Kaczyński jedzie do Gruzji, myśli że jest Kwaśniewskim na Ukrainie. Ruscy znowu nie będą jeść naszego mięsa… ;-)”
„Samolot wyleciał o 15:30. Podają że macie wrócić ok. 1 w nocy. Walki w Gruzji, naloty wcale nie ustały. W Gori zginął m.in. dziennikarz RTL z Holandii.” 


Wyjechaliśmy ostatnią ewakuacją prowadzoną przez naszą ambasadę. 
Fot. R.S. 
Fot. R.S. 
Fot. R.S. 



Rusza nasza ewakuacja. Pod konwojem policji 

Aż do granicy z Armenią towarzyszyły nam radiowozy

Nigdy nie zapomnę ten nocy gdy do późna gadaliśmy z Iriną i Szurą i około 3 nad ranem szklaną ścianę w holu ich hostelu rozświetlił bardzo jasny blask wybuchu, dźwięk eksplozji usłyszeliśmy dopiero po sekundzie czy dwóch. Wybiegliśmy na ulicę. Wszędzie dzwoniły telefony, mieszkańcy dzwonili do siebie aby sprawdzić czy wszystko u nich ok. Rosjanie zbombardowali obiekt na wzgórzach okalających Tbilisi. Bombardowali też pociskami zapalającymi lasy wokół Borżomi mimo, że nie miały żadnego znaczenia wojskowego. Ale chcieli pokazać – my to założyliśmy i my to możemy zniszczyć kiedy nam się podoba. 
Gruzja nie dawała mi spokoju. Po około miesiącu do niej wróciłem. I wracam tak co roku, teraz już pracując tam. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, Gruzinów, Polaków, zobaczyłem piękne miejsca i choć już obecnie mam często dość tamtejszej rzeczywistości – w Gruzji pracuje się bardzo ciężko i trudno, nielekko też się żyje na dwa kraje. To jednak to wspomnienie roku 2008 i pierwszej wizyty w ten tragiczny czas jest u mnie cały czas żywe. Być może te nietypowe okoliczności w jakich się tam znalazłem spowodowały to, że wciąż tam wracam i w ten czy inny sposób, przynajmniej na jakiś czas, postanowiłem się związać z tym krajem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz