wtorek, 31 października 2023

Prorok Ilia i nowa stolica świata

 

Świat nadal pełen jest proroków i sekt złożonych z ich wyznawców.

W latach 30-tych XX wieku prorok Ilia rozpoczął wraz ze swoimi wyznawcami budowę osady Wierszalin, mającej być Nową Jerozolimą, centrum świata. Kim był ten samozwańczy prorok, który potrafił pociągnąć za sobą rzesze wiernych?

Eliasz Klimontowicz, bo o nim mowa urodził się prawdopodobnie w 1864 roku w osadzie Grzybowszczyzna niedaleko Krynek na Podlasiu. Był niepiśmiennym chłopem pochodzenia białoruskiego. Na początku XX wieku doznał objawienia we śnie co „potwierdził” mu inny miejscowy myśliciel i „święty”.

Zaczęło się od dzieła budowy cerkwi i to jest zdecydowanie najbardziej udana część działalności proroka. Cerkiew Narodzenia Św Jana Chrzciciela stoi do dziś, właściwie pośrodku lasu i pięknie się prezentuje. Budował ją prorok od 1904 z przerwą na okres wojny światowej i późniejsze problemy ale ukończył około 1930 roku. Na budowie tej cerkwi wyrosła jego sława gdyż okoliczni mieszkańcy zbierali na nią środki, choć według krążących nie tylko po okolicy historii, cerkiew „wyrosła sama”. Dochodziło też do konfliktów z prawosławnych duchowieństwem i częścią wiernych. 





Pod koniec lat 30-tych XX w prorok Ilia rozpoczął nowe potężne przedsięwzięcie – budowę nowej stolicy świata jaką miała stać się osada Wierszalin.

Przemierzam więc sobie polne i leśne drogi do tego centrum świata. Prowadzi mnie nawigacja bo nie mam papierowej mapy i szybko bym się zgubił na nieznanych leśnych drogach i duktach. Wreszcie porzucam samochód i dalej idę pieszo. Dochodzę do dobrze zachowanego choć niezamieszkałego już domu. Wszystko starannie zamknięte i zabezpieczone, ktoś dba o to miejsce. Czy to dom proroka? Nie mam pewności. 



Skręcam w lewo w leśną ścieżkę i po chwili dochodzę do fundamentów katedry proroka – tylko tyle udało się zbudować wyznawcom. 











Kres sekcie i samemu prorokowi położyło wkroczenie Sowietów w 1939 roku. Prorok przepadł bez wieści. Jedna z wersji głosi, że został zesłany do łagru w rejon Irkucka a po odbyciu „kary” dopełnił żywota w domu starców w ZSRR. Inna opowieść mówi, że zastrzeliła go białoruska milicja. Sekta uległa rozproszeniu a z czasem jego wyznawcy wymarli.

O Wierszalinie powstała książka autorstwa Włodzimierza Pawluczuka „Wierszalin. Reportaż o końcu świata”.

czwartek, 19 października 2023

Drohiczyn

 

W trakcie mojej wrześniowej szwędaczki po Podlasiu i Lubelszczyźnie zawędrowałem na chwilę do Drohiczyna. I szybko pożałowałem, że na tym odcinku mojej wędrówki narzuciłem sobie sztywne ramy i prędkie tempo bo jeszcze tego samego wieczoru musiałem być w Białowieży. To, jakże historyczne miasto jedynie liznąłem na szybko a warto poświęcić mu więcej czasu. Jak i całemu Podlasiu!

Rzeczą dla mnie w jakiś sposób fascynującą jest, że nie wszystkim miastom, które niegdyś były ważnymi ośrodkami, w którymś miejscu historii się nie poszczęściło i dziś nie są już tak ważnymi ośrodkami jak niegdyś. Taka historia właśnie jest z Drohobyczem – niegdyś stolicą województwa podlaskiego, dziś siedzibą gminy miejsko-wiejskiej. Ale od początku. Historia grodu sięga wieku XI, Jarosława Mądrego i Rusi Kijowskiej, jednak istniejące w okolicy kurhany świadczą o osadnictwie wcześniejszym. Miasto na skrzyżowaniu szlaków handlowych, ważne dla wspomnianej Rusi, Wielkiego księstwa Litewskiego i wreszcie Korony. Dość powiedzieć, że Daniło Hałycki przyjął w tym mieście insygnia królewskie w rąk papieskiego legata (jedyny król Rusi Kijowskiej) a dla księcia Witolda, brata Jagiełły była to ulubiona siedziba. Miasto kwitło do okresu potopu szwedzkiego. Najechane przez Tatarów a później wojska Rakoczego, podupadło.

Przyjeżdżam tam dobrze po południu. Parkuję blisko kościoła Wniebowzięcia NMP w samym centrum. Ze względu na późną godzinę szybko ustalam priorytety. 



Z Góry Zamkowej w słoneczne dni muszą być cudne widoki, mi jednak trafia się dość szara pogoda. Ale i tak widok na Bug jest naprawdę piękny i dla niego warto tu przyjechać. 








Katedrę Trójcy Przenajświętszej wraz z wolno stojącą dzwonnicą także warto zobaczyć podobnie jak stojącą przy miejskim parku (będącym kiedyś rynkiem), cerkiew św. Mikołaja. 




Co jeszcze warto zobaczyć w Drohiczynie? Bunkry linii mołotowa, dawny klasztor Bernardynek, wyspę Majówkę i pieszą kładkę na nią, przepłynąć promem na drugą stronę Bugu do dawnej Ruskiej Strony. Poświęcić trochę więcej czasu na to miejsce. Ja niestety po szybkim zwiedzaniu zjadłem obiad (pan zasugerował kartacze i to był dobry wybór) i musiałem ruszać dalej, niestety w deszczu, który w tym czasie zaczął padać.

Poczytajcie o historii Drohiczyna bo jest bardzo ciekawa i jeśli będziecie gdzieś w okolicy to zaplanujcie wizytę w tym mieście. I poświęćcie mu więcej czasu niż ja! 


Zobacz więcej