środa, 29 lipca 2020

Horny Zemplin i jego cerkwie


Oj ciągnęło mnie tu od dawna. I zapewne byłbym tu wcześniej gdyby nie covid i zamknięte granice. Zwykle nie jeżdżę za bardzo w wakacje bo wszędzie jest pełno ludzi, wolę siedzieć pod orzechem i sączyć cydr czytając książki, jednak przyszło nam żyć w tak popieprzonych czasach, że nie wiadomo jak długo jeszcze granice będą otwarte i jakie niespodzianki nas czekają. Wsiadłem więc w samochód i ruszyłem na podbój północno – wschodniej Słowacji. 

Zanim pojedziecie warto coś poczytać, oczywiście przewodnik i internety, choć po polsku o tych terenach nie ma za wiele, coś jednak znalazłem w naszej blogosferze i polecałem Wam to na stronie bloga na facebooku, czyli tutaj:

Polskie serwisy informacyjne nie informują nasz też zbytnio o tym co się dzieje u naszych sąsiadów, sięgnąłem więc po dość rzadką publikację na naszym rynku wydawniczym, książkę słowackiego autora, o której przeczytacie tutaj:

To pierwszy artykuł z tego wyjazdu, nie ostatni.
Poruszamy się po regionie naszego południowego sąsiada nazywającym się Kraj Preszowski. Dlatego, aby nie było nudno moją prezentację zacznę od dwóch cerkwi znajdujących się w Kraju Koszyckim. 

Pierwsza znajduje się w miejscowości Inovce, jest to obiekt z 1836 roku z dwoma wieżami, pięknie położony nieco powyżej wsi. 






Ale sporą atrakcją jest sam dojazd do tej miejscowości. Skręcacie w wąską, początkowo asfaltową drogę, na której asfalt stopniowo zanika aby pojawić się ponownie przed samą wsią. Droga jest szeroka na jeden samochód i z trudem wymijam się z nieoznakowanym Land Cruiserem słowackiej policji nadzorującej w tym rejonie zewnętrzną granicę UE – Ukraina jest już za widoczną z wioski górą.
Drugim miejscem, które odwiedzam jest Ruska Bystra, dojazd już bez sensacji i dodatkowych wrażeń, śliczna cerkiewka znajduje się nieco nad wsią, na uboczu, jest pod wezwaniem św. Mikołaja Biskupa i pochodzi z początków XVIII wieku (1730 rok, jak podaje inne źródło). 





Gdyby było Wam dane zajrzeć do środka to podobno warto z uwagi na wystrój, mnie się to akurat nie udało.
Cofam się w kierunku Sniny, mojej bazy wypadowej, ponownie więc wjeżdżam do Kraju Preszowskiego. Hrabova Roztoka jest następnym moim celem. Kolejna wioska na kolejnym końcu świata. Obiekt z połowy XVIII w i z podobnego okresu pochodzi większość wyposażenia. 








I jej współczesna sąsiadka 
A po drodze do niej, blisko skrzyżowania cerkiew w Smigovcu, której w pierwszej chwili nie mogłem znaleźć a zaparkować chyba najlepiej jest na mostku prowadzącym do niej (wszędzie jest potwornie ciasno). 



W drodze powrotnej jeszcze bardzo ciekawa cerkiew w Kalnej Roztoce z XVIII wieku, drewniana jednak, co ciekawe otynkowana i pomalowana na biało. Ten ostatni obiekt niestety oglądam w deszczu. 



W inny dzień mojej kilkudniowej wycieczki w te strony, udałem się w kierunku Gór Bukowskich (Bukovske Vrchy). Tu także jest co oglądać jeśli chodzi o rusińskie drewniane cerkwie.
Pierwszą jest Ulicske Kryve, pod wezwaniem Michała Archanioła z początków XVIII wieku z ciekawym barokowym wnętrzem. 





Obiekt stoi w centrum wsi i nie można go przeoczyć. 
Zapuszczając się w kolejne doliny, do kolejnych wiosek zobaczycie więcej. 





W Ruskym Potoku cerkiew św. Michała z połowy XVIII w, zaś w Topoli prawdziwa perełka – z roku 1700 rok, do tego obok znajduje się cmentarz żołnierzy z I wojny światowej. 





Ale to nie koniec atrakcji wioski Topola – zatrzymując się koło komisariatu policji i współczesnej cerkwi, przechodząc nieco dalej za strzałkami znajdziemy także cmentarz żydowski. 






Udając się dalej w kierunku wsi Runina (będącej też dobrym miejscem do wyjścia na szlaki w góry), watro zatrzymać się przy obelisku upamiętniającym poległych żołnierzy z z lat 1914 – 1915. 


Przy skręcie do wsi Jalova warto poświęcić chwilę przy Beskidzkim Panteonie – miejscu gdzie upamiętniono znane postacie pochodzące z tych stron. 



W samej Jalovej zaś także jest cerkiew, do której jednak nie chciałem podchodzić – chyba trzeba przejść przez czyjąś posesje. 


Nie posiadając samochodu ciężko ogarnąć te wszystkie miejsca. Komunikacja pomiędzy naszymi krajami też pozostawia dużo do życzenia. Najlepiej samochodem przekroczyć granicę w Radoszycach, kierując się na Medzilaborce i później na płd – wschód. W Sninie i Stakcinie są stacje benzynowe, których tu zbyt wielu nie ma.
Jeśli znudziły się Wam nieznośne tłumy w naszych Bieszczadach to zapraszam w te słowackie. Naprawdę warto!

PS
A jeśli nie możecie się zapuścić tak głęboko w słowackie terytorium to polecam Wam bardzo ciekawe miejsca trochę bliżej i łatwiej dostępne:
PS 2
Czy można „zrobić” wszystkie te obiekty w jeden dzień? Można, ale po co gonić jak świnia z przebitym ryjem, czy nie lepiej pozwiedzać na spokojnie a potem miło spędzić popołudnie przy wyprażanym syrze z hranolkami i piwem? ;-)