A gdzie to w ogóle jest? Takie pytanie najczęściej można usłyszeć gdy wspomni się o tych terenach. W największym uproszczeniu to obszar od Bieszczad do Przemyśla, przy czym warto wspomnieć, że np. Ustrzyki Dolne czy Zalew Soliński nie leżą w Bieszczadach o czym wielu ludzi zapomina.
O góry Sanocko-Turczańskie ocierałem się nieraz, raz czy dwa razy spędziłem tu bardzo fajny czas więc chciałem więcej. Wreszcie w ostatni weekend lipca 2023 przyszedł czas aby mocniej spenetrować te tereny. Nie załatwia to oczywiście sprawy i nie stawia w żaden sposób przysłowiowej kropki na „i” bo wiem, że jeszcze dużo zostało i wiele miejsc w tym rejonie jeszcze na mnie czeka. Wszak był to tylko weekendowy wypad, połączony dodatkowo ze zwiedzaniem Przemyśla. Ale postanowiłem w tym tekście zaprezentować wam miejsca, które odwiedziłem na przestrzeni wielu lat, bo jak już wspomniałem ślizgałem się po temacie od dawna.
Tym razem bazą wypadową był Przemyśl. Ruszyliśmy więc w sobotnie przedpołudnie zaczynając trasę od zamku w Krasiczynie. Prezentuje się obecnie znakomicie i robi duże wrażenie. Budowla z XVI stulecia z późniejszymi przebudowami, pożarami i grabieżami czyli takie klasyczne polskie dzieje, dziś jest muzeum, hotelem i restauracją. Otacza ją wspaniały park. Zwiedzanie wnętrza sobie podarowaliśmy – wszak nie to było dziś naszym głównym celem.
Dalej na południowy - wschód drogą krajową numer 28 docieramy do pierwszego przystanku Pogórza – niewielkiego tarasu widokowego Cisowa. I tu zaczyna się nasza przygoda z rozległymi panoramami tych terenów.
Warto tu wspomnieć, że nie mamy tu do czynienia z czymś tak spektakularnym jak bieszczadzkie szczyty. To zupełnie co innego i zdecydowanie dla innego turysty (nie umniejszając nikomu, bo prawdziwi turyści przecież nadal jeżdżą w Bieszczady, sam też uwielbiam te góry). Tu jest ten spokój i łagodne, częściowo zalesione góry. Pod tarasem widokowym znajduje się słoneczny zegar, zwróćcie uwagę.
Mijając malownicze serpentyny dojeżdżamy do Birczy ale tu prawie od razu odbijamy w lewo i zaraz znów w lewo aby dotrzeć do wieży widokowej na Wzgórzu Chomińskim. Trzeba pochwalić pomysłodawców za te dwa punkty widokowe bo z pewnością uatrakcyjniają te miejsca i przyciągną tu turystów. Wąską asfaltową drogą dojeżdża się do samej wieży. Nie jest wysoka ale wystarczająca aby podziwiać bliższe i dalsze tereny. Obok znajduje się też zadaszona wiata turystyczna. Widoki fajne, oprócz nas jest jeszcze dwóch motocyklistów.
Oglądamy jeszcze pobliski obelisk ku czci żołnierzy z 1939 roku i polną drogą ruszamy w kierunku Łodzinki. Droga raczej dla trochę wyżej zawieszonych samochodów. Stąd już tylko dwa kroki do lotniska w Arłamowie, które uważam, że zawsze warto odwiedzić, może akurat trafi się coś ciekawego. Niestety nie tym razem, pusto i głucho.
Ruszamy więc do Posady Rybotyckiej gdzie koniecznie trzeba zobaczyć zabytkową cerkiew obronną pw św. Onufrego – najstarszą cerkiew obronną w Polsce z przełomu XIV i XV wieku. Trawa wokół obiektu jest wykoszona, jednak sama cerkiew jest zamknięta.
Wracamy nieco do skrzyżowania z drogą na Trójcę – cała dolina Wiaru była kiedyś zamieszkała, dziś można jedynie rozpoznać miejsca gdzie kiedyś były wsie, cerkwiska i stare cmentarze.
No i trzy wille należące do ośrodka w Arłamowie.
Byłem tam już kiedyś ale jednak dziwne to uczucie gdy wiesz, że były tam kiedyś (do akcji Wisła) duże wsie a dziś nie ma tam prawie nic, zapomniana dolina rzeki. Mijamy hotel w Arłamowie i kierujemy się do Kalwarii Pacławskiej. Sięgające swoją historią XVII stulecia miejsce kultu i wieś. Z okolic klasztoru roztacza się piękny widok na góry.
Na mapie znajdujemy interesująco wyglądający punkt widokowy za wsią – szczyt Żytne. Aby nie tracić czasu wyjeżdżamy w jego kierunku samochodem. Napotkany po drodze patrol SG informuje nas, że damy radę tam dojechać, jednak zostawiamy samochód gdzieś w 2/3 drogi ze wsi i dalej idziemy pieszo. Super widok, także na góry już po ukraińskiej stronie wynagrodzą wszelki trud.
Zarówno terenom w rejonie Kalwarii Pacławskiej jak i wszystkim opisanym tutaj warto poświęcić większą uwagę, przeznaczyć weekend lub inne dni w miarę możliwości, na dogłębne spenetrowanie i jakieś wyjście w te nie wysokie góry wyznaczonymi szlakami, dokładniejsze zwiedzenie dostępnych tam zabytków i ciekawych miejsc. Dawne cmentarze pozostałe po wysiedlonych wioskach są tu dobrym przykładem. Ślady dobrze widoczne jak i te nieco zatarte przez czas…
Ostatnim etapem przygody jest zamek Fredrów we Fredropolu, który niestety jest niedostępny i zdjęcie ruinom mogę zrobić jedynie przez ogrodzenie. Czas wracać do Przemyśla aby skorzystać jeszcze z jego wieczornej, weekendowej atmosfery ;-)
PSDobrym miejscem na spacer będzie z całą pewnością dawne szybowisko w Ustianowej, które odwiedziłem w sierpniu 2022 roku.