czwartek, 24 sierpnia 2023

Pogórze Przemyskie i Góry Sanocko-Turczańskie

 

A gdzie to w ogóle jest? Takie pytanie najczęściej można usłyszeć gdy wspomni się o tych terenach. W największym uproszczeniu to obszar od Bieszczad do Przemyśla, przy czym warto wspomnieć, że np. Ustrzyki Dolne czy Zalew Soliński nie leżą w Bieszczadach o czym wielu ludzi zapomina. 

Zegar słoneczny w Cisowej

Trasa wg lokalizacji googla jaką pokonaliśmy 


Zawsze starałem się wynajdywać różne niszowe i niepopularne miejsca z dala od ludzi. Kiedyś takie były Bieszczady i nadal można znaleźć miejsca mniej uczęszczane, choć już coraz trudniej. Beskid Niski także staje się coraz bardziej popularny. Przyszedł więc czas na nowe wyzwania ;-) 

O góry Sanocko-Turczańskie ocierałem się nieraz, raz czy dwa razy spędziłem tu bardzo fajny czas więc chciałem więcej. Wreszcie w ostatni weekend lipca 2023 przyszedł czas aby mocniej spenetrować te tereny. Nie załatwia to oczywiście sprawy i nie stawia w żaden sposób przysłowiowej kropki na „i” bo wiem, że jeszcze dużo zostało i wiele miejsc w tym rejonie jeszcze na mnie czeka. Wszak był to tylko weekendowy wypad, połączony dodatkowo ze zwiedzaniem Przemyśla. Ale postanowiłem w tym tekście zaprezentować wam miejsca, które odwiedziłem na przestrzeni wielu lat, bo jak już wspomniałem ślizgałem się po temacie od dawna.

Tym razem bazą wypadową był Przemyśl. Ruszyliśmy więc w sobotnie przedpołudnie zaczynając trasę od zamku w Krasiczynie. Prezentuje się obecnie znakomicie i robi duże wrażenie. Budowla z XVI stulecia z późniejszymi przebudowami, pożarami i grabieżami czyli takie klasyczne polskie dzieje, dziś jest muzeum, hotelem i restauracją. Otacza ją wspaniały park. Zwiedzanie wnętrza sobie podarowaliśmy – wszak nie to było dziś naszym głównym celem. 















Dalej na południowy - wschód drogą krajową numer 28 docieramy do pierwszego przystanku Pogórza – niewielkiego tarasu widokowego Cisowa. I tu zaczyna się nasza przygoda z rozległymi panoramami tych terenów. 







Warto tu wspomnieć, że nie mamy tu do czynienia z czymś tak spektakularnym jak bieszczadzkie szczyty. To zupełnie co innego i zdecydowanie dla innego turysty (nie umniejszając nikomu, bo prawdziwi turyści przecież nadal jeżdżą w Bieszczady, sam też uwielbiam te góry). Tu jest ten spokój i łagodne, częściowo zalesione góry. Pod tarasem widokowym znajduje się słoneczny zegar, zwróćcie uwagę.

Mijając malownicze serpentyny dojeżdżamy do Birczy ale tu prawie od razu odbijamy w lewo i zaraz znów w lewo aby dotrzeć do wieży widokowej na Wzgórzu Chomińskim. Trzeba pochwalić pomysłodawców za te dwa punkty widokowe bo z pewnością uatrakcyjniają te miejsca i przyciągną tu turystów. Wąską asfaltową drogą dojeżdża się do samej wieży. Nie jest wysoka ale wystarczająca aby podziwiać bliższe i dalsze tereny. Obok znajduje się też zadaszona wiata turystyczna. Widoki fajne, oprócz nas jest jeszcze dwóch motocyklistów. 








Oglądamy jeszcze pobliski obelisk ku czci żołnierzy z 1939 roku i polną drogą ruszamy w kierunku Łodzinki. Droga raczej dla trochę wyżej zawieszonych samochodów. Stąd już tylko dwa kroki do lotniska w Arłamowie, które uważam, że zawsze warto odwiedzić, może akurat trafi się coś ciekawego. Niestety nie tym razem, pusto i głucho. 





Ruszamy więc do Posady Rybotyckiej gdzie koniecznie trzeba zobaczyć zabytkową cerkiew obronną pw św. Onufrego – najstarszą cerkiew obronną w Polsce z przełomu XIV i XV wieku. Trawa wokół obiektu jest wykoszona, jednak sama cerkiew jest zamknięta. 




Wracamy nieco do skrzyżowania z drogą na Trójcę – cała dolina Wiaru była kiedyś zamieszkała, dziś można jedynie rozpoznać miejsca gdzie kiedyś były wsie, cerkwiska i stare cmentarze. 




No i trzy wille należące do ośrodka w Arłamowie. 






Byłem tam już kiedyś ale jednak dziwne to uczucie gdy wiesz, że były tam kiedyś (do akcji Wisła) duże wsie a dziś nie ma tam prawie nic, zapomniana dolina rzeki. Mijamy hotel w Arłamowie i kierujemy się do Kalwarii Pacławskiej. Sięgające swoją historią XVII stulecia miejsce kultu i wieś. Z okolic klasztoru roztacza się piękny widok na góry.








Kręcimy się chwilę po obiekcie, wieża widokowa była niestety zamknięta ale i tak z jej posadowienia rozpościera się fajny widok, podobnie jeśli wyjdziemy kawałeczek za tylną bramę. Sama wieś także ma kilka ciekawych drewnianych elementów zabudowy.



Na mapie znajdujemy interesująco wyglądający punkt widokowy za wsią – szczyt Żytne. Aby nie tracić czasu wyjeżdżamy w jego kierunku samochodem. Napotkany po drodze patrol SG informuje nas, że damy radę tam dojechać, jednak zostawiamy samochód gdzieś w 2/3 drogi ze wsi i dalej idziemy pieszo. Super widok, także na góry już po ukraińskiej stronie wynagrodzą wszelki trud. 











Zarówno terenom w rejonie Kalwarii Pacławskiej jak i wszystkim opisanym tutaj warto poświęcić większą uwagę, przeznaczyć weekend lub inne dni w miarę możliwości, na dogłębne spenetrowanie i jakieś wyjście w te nie wysokie góry wyznaczonymi szlakami, dokładniejsze zwiedzenie dostępnych tam zabytków i ciekawych miejsc. Dawne cmentarze pozostałe po wysiedlonych wioskach są tu dobrym przykładem. Ślady dobrze widoczne jak i te nieco zatarte przez czas…


Ostatnim etapem przygody jest zamek Fredrów we Fredropolu, który niestety jest niedostępny i zdjęcie ruinom mogę zrobić jedynie przez ogrodzenie. Czas wracać do Przemyśla aby skorzystać jeszcze z jego wieczornej, weekendowej atmosfery ;-) 

PS

Dobrym miejscem na spacer będzie z całą pewnością dawne szybowisko w Ustianowej, które odwiedziłem w sierpniu 2022 roku. 












Więcej na ten temat tu: 

Więcej ciekawych relacji oraz informacji znajdziecie na FB: 

Zdjęcia pochodzą z lat 2014, 2022, 2023.