Jadę sobie
kiedyś wieczorem szaloną marszrutką z Zugdidi do Kutaisi aż tu nagle słyszę z
głośników ten kawałek:
Któż go nie
pamięta.
Nasz znajomy
często we wznoszonych toastach wspomina historię jaka była podobno inspiracją
do powstania tej piosenki. Czy prawdziwą, tego nie wiem ale przecież w każdej legendzie
jest trochę prawdy.
Słynny
gruziński malarz prymitywista Niko Pirosmani (wł. Pirosmanishvili) zakochał się
któregoś razu w śpiewaczce, która przyjechała do Tiflisu (ówczesna rosyjska
nazwa Tbilisi). Za wszystkie pieniądze jakie miał kupił jej jakoby właśnie te
róże. Śpiewaczka wyjechała zapominając zapewne o wielbicielu, który umarł w
biedzie a jego obrazy zostały docenione dopiero po jego śmierci i są teraz
warte ogromne pieniądze.
Taki los,
taka historia, którą Vano zawsze opowiada na suprach. Ile w niej prawdy, nie
wiem ale zawsze warto posłuchać i wychylić stakan znakomitego kachetyjskiego wina
za miłość, za pamięć i za inne ważne rzeczy, za które pije się przy gruzińskim
stole. Gaumardżos!
Śpiewaczka, aktorka... Mniejsza z tym. Ponoć tymi różami wyścielił cały plac pod jej oknem, a ona pomyślała, że to jakiś lokalny arystokrata tak ją hołubi i do niego skierowała podziękowania... A Pirosmani sprzedał farby i sztalugi, żeby mieć na te róże - więc został z niczym. ;)
OdpowiedzUsuń