Mógłbym dać
tu jakiś sensacyjnie brzmiący tytuł nawiązujący do dróg śmierci albo czegoś takiego
ale nie jestem clikbaitowym blogerem, walczącym o każde kliknięcie i
przedstawiającym nawet dość prostą asfaltową drogę w górach jako bezwzględnego
zabójcę ;-) a przejazd nią jako walkę o życie ;-) Wiele lat temu przeczytałem utrzymany
w tym tonie tekst, o tzw. pętli swaneckiej (Gruzja) a ostatnio gdzieś w
Internetach o drodze do Hinalugu (Xinaliqu, Hinaligu) w Azerbejdżanie. Kiedyś
wierzyłem w takie tanie chwyty, dziś się z tego śmieję.
Nie piszę
tego tekstu także po to aby się prężyć jakie to ja drogi „zrobiłem” bo wielu z
Was zapewne zrobiło lepsze i więcej. Ale może moje doświadczenia kogoś
zainspirują do fajnego wyjazdu w miejsce, w którym jeszcze nie był.
Lubię
jeździć, lubię prowadzić, „lejce” mam od 27 lat a prowadzę nawet trochę dłużej
;-) ukończyłem też jakieś tam kursy doskonalenia jazdy, choć najwięcej o drogach
i prowadzeniu pojazdu nauczyło mnie życie.
Nie zapomnę
wyjazdów na Słowację, do Czech, Węgier i Austrii zwieńczonych wyjazdem we
włoskie Dolomity. Główny extrime tych wyjazdów polegał na tym, że jeździliśmy
Skodą 105, dla której był to szczyt możliwości. Ale to tyle wspomnień z
szalonych lat 90-tych XX wieku ;-) a zwłaszcza ich pierwszej połowy.
Zdecydowanie
najbardziej niebezpieczna ale i widokowa droga, którą jechałem, zresztą nie raz
i nie dwa, to droga do malutkiego regionu Tuszetia w Gruzji. Położona na
Wielkim Kaukazie, wciśnięta między Azerbejdżan, Dagestan i Czeczenię jest
miejscem niesamowitym z licznymi wieżami mieszkalno – obronnymi, niesamowitymi
widokami, przestrzenią i okalającą naturą. Sama droga dostarcza wielu emocji i
zapierających dech w piersiach widoków. Podczas mijania się z innymi pojazdami
trzeba zachować szczególną ostrożność aby nie zamienić się w koleją kapliczkę
jaka stoi przy tej drodze dla upamiętnienia tych, którzy tam zginęli. Ponoć
tych kapliczek było tam kiedyś znacznie więcej ale Misza Saakaszwili kazał je
usunąć aby nie straszyć turystów. Podobno jest to siódma najniebezpieczniejsza
droga na świecie. Ale cóż tu kłapać dziobem po próżnicy, zobaczcie zdjęcia i
filmiki.
Takie "kapliczki" można spotkać przy tej drodze
Nie wszystkim się udaje...
fot. T.P.
Przykładowy filmik z drogi do Tuszetii z jednego z moich przejazdów:
Ta droga to
naprawdę coś i nie polecam osobom z lękiem przestrzeni czy wysokości oraz z
niskimi umiejętnościami. Trasa liczy sobie jakieś 70 km, przejeżdża się przez
przełęcz Abano położoną prawie na 2900 mnpm. Pokonanie drogi zajmuje z
foto-stopami i odpoczynkami jakieś pięć godzin. Droga czynna tylko w sezonie
letnim i wczesnojesiennym (czasami)!
Dla odmiany
teraz przenieśmy się na Bałkany, do mojej ulubionej Czarnogóry. Jechaliśmy drogą
z Żabliaka do Kotoru. Było pięknie! Widoki urywające wiele części ciała! No i
ta droga… Sam zjazd do Kotoru, serpentyny takie, że widać własną tylną tablice
rejestracyjną na zakręcie ;-) Minięcie się tam z autobusem (tak, widziałem tam
autobusy!) jest wyczynem!
fot. Ł.L.
fot. Ł.L.
fot. Ł.L.
fot. Ł.L.
Droga fantastyczna i całkiem bezpieczna, pamiętajcie
tylko o hamowaniu skrzynią biegów aby nie spalić hamulców. Niestety filmik z
rejestratora się nie zachował.
Jeśli chodzi
o Bałkany to nie można nie wspomnieć tu o drodze przez przejście graniczne
Scepan Polje po między Bośnią i Hercegowiną a Czarnogórą – skały, tunele i
urwiska z zapierającymi dech widokami.
Zmieniamy tylko
miejsce na Bałkanach, przenosimy się do Rumunii i tu oczywiście słynna trasa
transfogaraska. Myślałem, że będzie cięższa. Widoki fantastyczne, choć nie
trafiliśmy na najlepszą pogodę. Droga czynna tylko w sezonie letnim! Trasa
naprawdę przyjemna i widokowa i myślę, że przy ostrożności i zdrowym rozsądku
na umiejętności każdego.
Więcej o moim pobycie w Rumunii przeczytacie tutaj:
Znów wracamy
na Kaukaz. Droga Mestia – Uszguli w regionie Swanetia. Kiedyś pokonanie jej
zabierało aż trzy godziny (46 km), dziś jest już krócej bo z każdym rokiem
coraz większy jej odcinek jest wybetonowany. Najtrudniejszy ale i zarazem
najbardziej spektakularny jej odcinek jest pod koniec, bliżej Uszguli gdzie z
jednej strony jest skała a z drugiej urwisko i rzeka. Skała się jeszcze
oczywiście osypuje. Trzeba tam zachować szczególną ostrożność.
Dużo mniej
wymagającą drogą niż ta do Tuszetii jest trasa do sąsiedniego regionu –
Chewsuretii. Jest także kamienno-szutrowa, przechodzi też przez niebagatelną
przełęcz na 2700 mnpm, jest jednak trochę łatwiejsza, choć są odcinki gdzie
należy zachować szczególną ostrożność i koncentrację. Wszelkie niedogodności
zrekompensują wam widoki. Droga czynna w zasadzie tylko w sezonie letnim i
wczesnojesiennym.
Więcej o Chewsuretii przeczytacie tutaj:
Przewodnik po regionie znajdziecie pod tym linkiem:
Także w
sąsiednim Azerbejdżanie są drogi wywołujące efekt łał. Jedna z nich, dłuższa,
to trasa do wioski Hinalug (Xinaliq, Hinalig). Jest kręta, wije się przez
górki, są odcinki, na których trzeba szczególnie uważać ale też dostarcza
niesamowitych widoków. W zasadzie na całej długości jest asfaltowa.
Więcej o tej niesamowitej wiosce przeczytacie tu:
Inną drogą
także mega widokową to trasa do miasteczka Lahic. Niedawno wyasfaltowana, ma
sporo odcinków gdzie jedziemy wykutą skalną półką nad samym urwiskiem więc
spokojnie z pedałem gazu.
Miasteczko Lahic - więcej zdjęć:
Zarówno Lahic jak Hinalug to miejsca, które
koniecznie trzeba odwiedzić będąc w Azerbejdżanie.
Ostatnim
miejscem, które mi teraz przychodzi do głowy to droga na Półwysep Mani na samym
południu Peloponezu. Fajne serpentynki, na których trzeba mocno zwolnić aby nie
przejść (jeszcze) do wieczności.
Więcej info, więcej zdjęć z Półwyspu Mani:
Samo miejsce może wam nieco przypominać Kaukaz
– też mają wieże obronne.
Nie zachęcam
osób z małym doświadczeniem do jazdy tymi drogami. A niektóre drogi wręcz
odradzam. Czasem lepiej dopłacić i jechać tam autem z wynajętym kierowcą,
miejscowym, który zna tam każdy zakręt lub z doświadczonym przewodnikiem, który
był tam nie jeden raz.
Szerokości!
PS
Tego typu wyjazdy do Gruzji czy Azerbejdżanu, na jeepach mogę Wam zorganizować
transfertozakopane@gmail.com
Jeżeli jesteście zorganizowaną grupą przyjaciół czy znajomych, piszcie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz