Kamienne
wieże mieszkalno – obronne? Nie, nie jesteśmy na Kaukazie. Jesteśmy w Grecji,
na samym południu Peloponezu. Półwysep Mani to urokliwe miejsce, do którego
według znawców nie dociera aż tak wielu turystów. Ciężko mi się do tego
ustosunkować bo byłem tam w marcu czyli zupełnie poza sezonem. Ale przyjemne 17
– 20 stopni jest odpowiednią temperaturą do zwiedzania. Krętymi serpentynami,
na których chwilami można „zobaczyć” swoją tylną rejestrację, ruszyliśmy w
drogę z Kalamaty. Co tu dużo mówić – widoki zapierały dech w piersiach.
Na półwyspie
wieże zaczęły powstawać już w XII wieku i swoją przydatność udowadniały aż do
połowy XIX stulecia. Broniły przed najeźdźcami, piratami ale także w trakcie
klanowych waśni. Znów brzmi znajomo, kaukasko. Dziś część z nich jest
wyremontowana i znajdują się w nich hotele. Wioski zbudowane z kamienia mają swój
niepowtarzalny urok a na wąskich uliczkach czasem trudno się minąć samochodami.
Klimatyczne
knajpki nad zatoką przyciągają. Zachodzimy do jednej z nich, siadamy na
zewnątrz. Pani pyta czy nie będzie nam tu zimno. Mówimy, że jest ok a wtedy ona
pyta skąd jesteśmy? – Z Polski. – A to
już wiem czemu wam nie jest zimno ;-) Potem dodała jeszcze, że wiele lat temu
pracowało tam sporo Polaków.
Słońce
zaczęło zachodzić, trzeba było wracać.
Byliśmy tam
tylko kilka godzin. Myślę, że na Półwysep Mani spokojnie można poświęcić nawet
trzy dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz