Na stacji w
Bordżomi, dodajmy. W zasadzie jestem laikiem jeśli chodzi o koleje, choć bardzo
lubię jeździć pociągami. Jednak w Gruzji nie za wiele jest okazji do tego. Poza
fantastycznym pociągiem Tbilisi – Batumi, stan kolei przedstawia się nader
skromnie. We wschodnim regionie – Kachetii pociągi nie jeżdżą już wcale. Tym
bardziej zainteresował mnie pociąg – tzw. elektriczka stojący na dworcu w
Bordżomi. Skład najlepsze lata miał już ewidentnie za sobą, był wypłowiały i
odrapany. Ale cały czas, stojąc w pięknej jesiennej scenerii przykuwał moją
uwagę.
Jakie to dziwne, że jeżdżąc już 10 lat do Gruzji nigdy nie jechałem
tutejszą elektriczką? Postanowiłem to zmienić i tym razem do Tbilisi wróciłem
właśnie tym pociągiem. Bilet za całe dwa lari kupiłem w biletomacie w
pojeździe.
Pociąg
ruszył, rozwijając prędkość galopującej bryczki, chwilami tylko może trochę
szybciej. Dopiero gdy dojechał do centralnej magistrali nabrał prędkości. Do
Tbilisi przyjechał o czasie.
Zatrzymywał
się na niewielkich stacjach, pasażerowie wsiadali i wysiadali. I często była to
ta biedniejsza Gruzja…
Ot nowe
transportowe doświadczenie ;-)
Zwróćcie uwagę na ten zabytkowy rozkład jazdy. Dziś z dworca w Borżomi odjeżdżają dwa pociągi na dobę. Oba do Tbilisi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz