Kilka lat
temu udało mi się dotrzeć z przyjaciółmi do wioski Nikozi, położonej przy samej
„granicy” Gruzji z separatystyczną Osetią Południową, raptem trzy kilometry od
centrum stolicy nieuznawanego państwa w Cchinwali. W sierpniu 2008 roku w tym
rejonie trwały zacięte walki po między wojskami gruzińskimi a nacierającą armią
rosyjską. Ale wioskę tą znałem także od innej strony – realizowanych w niej zajęć integracyjnych dla dzieci gruzińskich jak i osetyjskich, po wojnie wspartego przez Polską Pomoc – fundusz pomocowy naszego MSZ. W odnowionym
pałacu biskupów z V wieku powstała świetlica oraz studio animacji. Odbywały się
zajęcia. Wszystko to uległo jednak zniszczeniu, wioska została zbombardowana i
ostrzelana przez rosyjską artylerię. Wiele budynków uległo uszkodzeniu. Z pomocą dotarli Polacy.
Do
miejscowości dotarłem kilka lat po wojnie, która zastała mnie wtedy w 2008 roku
w Tbilisi. Dysponowałem jeepem, łatwo więc było się przemieszczać. Przed wioską
stał posterunek gruzińskiej policji z bronią automatyczną, policjanci nas
wylegitymowali i wypytali gdzie i po co jedziemy. Pretekstem było zwiedzenie
znajdującego się we wsi monastyru i to też powiedziałem policjantom, jednak po
prostu chciałem zobaczyć to miejsce, ciągnęło mnie tam.
Zabudowania
kościelne były już odnowione, domy prywatne w centrum wsi też, jednak na wielu
widać było ślady po kulach. Minął nas jadący w kierunku „granicy” pickup gruzińskiej
policji. Linia rozgraniczenia przebiega bardzo blisko.
Ośrodek
kulturalny wznowił działalność, także dzięki pomocy naszego państwa. Nie jest
on jednak dostępny już dla dzieci osetyjskich – „granica” jest obecnie
szczelnie zamknięta. Tak więc projekt integracji tych dwóch społeczności nie
jest już możliwy. To wielka szkoda bo można było młode pokolenie przyzwyczajać
od nowa do życia razem a nie tylko obok siebie…
Po drodze do
Gori mija nas patrol misji obserwacyjnej EUMM w opancerzonych Toyotach jadący w
kierunku Nikozi.
PS
Dla ciekawych:
Szczególnie polecam ten film:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz