wtorek, 18 lipca 2017

Xinaliq (Hinalug)

Już nazwa tej miejscowości może stwarzać problemy. Większość osób niezorientowanych, przeczyta ją jako Ksinaliq co będzie całkowicie błędne. Wynika to z tego, że Azerowie przejęli od Rosjan literę X czytaną jako H, tak jak w cyrylicy. Do tego stopnia ją przyjęli, że jest używana w ich alfabecie (turecka łacinka). Tak więc sprawę nazwy mamy załatwioną. Dotarcie do wioski też zapewne kiedyś nastręczało duży problem, aż do 2006 roku gdy wybudowano im drogę i to w dodatku asfaltową. Czemu piszę o wiosce na końcu świata, w północnym Azerbejdżanie, przy samej granicy z Dagestanem? Bo mnie urzekła i śmiało może konkurować ze swańską wioską Uszguli w Gruzji. Położona na około 2335 mnpm, jest najwyżej położoną, stale zamieszkałą wsią w Azerbejdżanie (szerszej skali nie chce stosować bo niesie ze sobą pewne pułapki) i to w dodatku zamieszkałą nieprzerwanie od 5 tysięcy lat. Lokalizacja na zupełnym odludziu i z dala od szlaków komunikacyjnych sprawiła, że najazdy ją omijały, nie była niczyim celem.
Wioska położona wśród gór, na zboczu, jest atrakcją samą w sobie. Dojechaliśmy do niej jeepem, bardzo malowniczą drogą, która też jest niebywałą atrakcją. 














Miejscowość może wygląda biednie, dość ubogie domki z kamienia, jednak od razu jak ją zobaczyłem przypomniał mi się pokaz zdjęć z Dagestanu, w którym kiedyś uczestniczyłem. Bardzo podobne klimaty. Są tam dwa muzea, które warto zwiedzić, są też dwa meczety, jeden z XII drugi z XV wieku. 




 








Już pod sklepem w dole wioski gdzie zostawiliśmy samochód, zgarnął nas miejscowy gospodarz i oprowadził. Później oczywiście skończyło się na poczęstunku u niego w domu. Zostawiliśmy oczywiście pamiątkę z Polski a na pożegnanie już przy samochodzie wcisnęliśmy mu jakąś drobną kwotę manatów. W Xinaliqu żyje się dość biednie, utrzymując się głównie z pasterstwa, nieco dorabiając przyjmując turystów. 
Nasz gospodarz mówił, że ma 42 lata. Wyglądał na 60. Życie tam jest bardzo ciężkie. 

Wioska przez swoje oddalenie od cywilizacji jest bardzo klimatyczna, myślę że tak mogły wyglądać gruzińskie wioski położone wysoko w górach 15 – 20 lat temu, gdy nie odwiedzały ich jeszcze rzesze turystów. Jest też znakomitym punktem wypadowym w góry, jednak wyjście na większość szlaków może odbywać się tylko za zezwoleniem straży granicznej a procedura jego uzyskiwania jest ułożona tak aby nie ułatwiać życia turyście. A widoki roztaczają się fantastyczne: 





A tu już droga powrotna 


Nie licząc mojego wypadu do Azerbejdżanu 7 lat temu z przyjaciółmi, dopiero teraz zaczynam odkrywać ten kraj i myślę, że odnajdę w nim jeszcze dużo ciekawych miejsc. Do Xinaliqu chciałbym kiedyś wrócić aby posiedzieć sobie tam ze trzy dni w świętym spokoju, którego ostatnio bardzo mi brakuje. 

1 komentarz:

  1. wybieram się do Azerbajdzanu, a "po drodze" do Turkmenistanu. Oby moje plany się ziściły! Baku, Szeki, Kuba i okolice. Tak jak piszesz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń