Już nazwa
tej miejscowości może stwarzać problemy. Większość osób niezorientowanych,
przeczyta ją jako Ksinaliq co będzie całkowicie błędne. Wynika to z tego, że
Azerowie przejęli od Rosjan literę X czytaną jako H, tak jak w cyrylicy. Do
tego stopnia ją przyjęli, że jest używana w ich alfabecie (turecka łacinka). Tak
więc sprawę nazwy mamy załatwioną. Dotarcie do wioski też zapewne kiedyś
nastręczało duży problem, aż do 2006 roku gdy wybudowano im drogę i to w
dodatku asfaltową. Czemu piszę o wiosce na końcu świata, w północnym
Azerbejdżanie, przy samej granicy z Dagestanem? Bo mnie urzekła i śmiało może konkurować
ze swańską wioską Uszguli w Gruzji. Położona na około 2335 mnpm, jest najwyżej
położoną, stale zamieszkałą wsią w Azerbejdżanie (szerszej skali nie chce
stosować bo niesie ze sobą pewne pułapki) i to w dodatku zamieszkałą
nieprzerwanie od 5 tysięcy lat. Lokalizacja na zupełnym odludziu i z dala od
szlaków komunikacyjnych sprawiła, że najazdy ją omijały, nie była niczyim
celem.
Wioska
położona wśród gór, na zboczu, jest atrakcją samą w sobie. Dojechaliśmy do niej
jeepem, bardzo malowniczą drogą, która też jest niebywałą atrakcją.
Miejscowość
może wygląda biednie, dość ubogie domki z kamienia, jednak od razu jak ją
zobaczyłem przypomniał mi się pokaz zdjęć z Dagestanu, w którym kiedyś
uczestniczyłem. Bardzo podobne klimaty. Są tam dwa muzea, które warto zwiedzić,
są też dwa meczety, jeden z XII drugi z XV wieku.
Już pod
sklepem w dole wioski gdzie zostawiliśmy samochód, zgarnął nas miejscowy
gospodarz i oprowadził. Później oczywiście skończyło się na poczęstunku u niego
w domu. Zostawiliśmy oczywiście pamiątkę z Polski a na pożegnanie już przy
samochodzie wcisnęliśmy mu jakąś drobną kwotę manatów. W Xinaliqu żyje się dość
biednie, utrzymując się głównie z pasterstwa, nieco dorabiając przyjmując
turystów.
Nasz gospodarz mówił, że ma 42 lata. Wyglądał na 60. Życie tam jest bardzo ciężkie.
Wioska przez
swoje oddalenie od cywilizacji jest bardzo klimatyczna, myślę że tak mogły
wyglądać gruzińskie wioski położone wysoko w górach 15 – 20 lat temu, gdy nie
odwiedzały ich jeszcze rzesze turystów. Jest też znakomitym punktem wypadowym w
góry, jednak wyjście na większość szlaków może odbywać się tylko za zezwoleniem
straży granicznej a procedura jego uzyskiwania jest ułożona tak aby nie
ułatwiać życia turyście. A widoki roztaczają się fantastyczne:
A tu już droga powrotna
Nie licząc
mojego wypadu do Azerbejdżanu 7 lat temu z przyjaciółmi, dopiero teraz zaczynam
odkrywać ten kraj i myślę, że odnajdę w nim jeszcze dużo ciekawych miejsc. Do
Xinaliqu chciałbym kiedyś wrócić aby posiedzieć sobie tam ze trzy dni w świętym
spokoju, którego ostatnio bardzo mi brakuje.
wybieram się do Azerbajdzanu, a "po drodze" do Turkmenistanu. Oby moje plany się ziściły! Baku, Szeki, Kuba i okolice. Tak jak piszesz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń