środa, 25 marca 2020

„Granica. Na Krawędzi Europy”


Rzadko się zdarza, że jakaś książka, jeszcze w trakcie jej czytania, powoduje u mnie odruch – wsiąść jutro w samochód i jechać tam! Ale tam właśnie było z książką Kapki Kassabovej. I to już po pierwszych kilkudziesięciu stronach. ]

Strandża, Rodopy to nazwy, które do tej pory nic mi nie mówiły. Nigdy też nie interesowałem się Bułgarią. W obecnej optyce turystycznej kraj ten to Złote Piaski i inne kurorty a ta forma turystyki zupełnie mnie nie interesuje. W książce jednak stykamy się z inną Bułgarią. Z pograniczem bułgarsko – turecko – greckim. Z tytułową granicą, którą ciągle ktoś próbuje forsować. W latach 80-tych XX wieku to uciekinierzy z demoludów, głównie Niemcy z NRD, teraz uchodźcy z Syrii. Autorka spotyka się i rozmawia mieszkańcami pogranicza z wszystkich stron tej granicy, z pogranicznikami, obecnymi i byłymi, z przemytnikami i ludźmi, którym w różny sposób ta granica pokręciła życie. W 1989 roku gdy wszędzie padał komunizm i żelazna kurtyna, ta część Bałkanów była jeszcze świadkiem regularnej czystki etnicznej o czym nikt dziś nie pamięta. Komunistyczna wciąż jeszcze Bułgaria wypędziła swoich muzułmańskich obywateli do Turcji! O tym też jest w tej książce. Pamiętam jak wtedy moi rodzice o tym rozmawiali – u nas już była wolna prasa i trochę się o tym pisało, dziś już nikt o tym nie pamięta.
O tym wszystkim jest ta książka. O pokręconych ludzkich losach, o granicy i tym co się na niej wydarzyło kiedyś i co dzieje się obecnie. Klimat tych gór i pogranicza zachęca do spakowania plecaka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz