Wczoraj
wiele państw byłego ZSRR obchodziło Dzień Zwycięstwa Nad Faszyzmem. Dzięki temu
wielu Rosjan robi sobie długi weekend i jedzie w świat np… do Gruzji.
Ale nie o
tym chciałem. Byłem wczoraj w Sighnagi między innymi po to aby dograć różne
szczegóły w znakomitej restauracji z którą współpracujemy, związane z menu dla
grup, z którymi do nich przyjedziemy. Oczywiście właścicielka jak zawsze
podjęła mnie obiadem, do obiadu wino, siedzimy, gadamy, uzgadniamy szczegóły.
Przychodzi moment na toast – oczywiście za Dzień Zwycięstwa, bo jak powiedziała
moja znajoma, kiedyś te wszystkie narody, które wtedy zwyciężyły żyły razem a
teraz politycy nas podzielili. Wznieśliśmy znakomitym czerwonym winem. Pamięć o
II Wojnie Światowej czy jak mówiło się w Związku Radzieckim – Wielkiej Wojnie
Ojczyźnianej wśród starszego pokolenia jest wciąż żywa a tosty „za pokój” są
prawie obowiązkowe przy gruzińskim stole. Inna sprawa, że nie ma się co dziwić –
dopiero co bo w 2008 roku Gruzini odczuli sąsiedztwo rosyjskie na własnej
skórze.
Dziś to
sąsiedztwo boleśnie odczuwają Ukraińcy. Grzebiąc w sieci znalazłem takie
zdjęcie:
fot. internet
96 letni
weteran wojenny ze zdjęciem swojego wnuka, który poległ w Donbasie walcząc z
rosyjską agresją.
Nie mogłem
też nie wrócić myślami do spotu zrobionego dwa lata temu przez ukraiński MON.
Wraz z tym zdjęciem bardzo wymowne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz