Uważam, że oprócz dobrego planu najważniejszy jest
spontan ;-) Niby jedno wyklucza drugie ale nie do końca. Staram się planować
wyprawy z wyprzedzeniem, <<dogłębnie zgłębić>> odpowiednią
literaturę, przewodniki Internet. To, zwłaszcza gdy jadę w miejsce, w którym
jeszcze nie byłem. W miejsca, które byłem i znam takie jak Gruzja, Lwów czy
Kijów specjalnie wytężać planistyki nie muszę. Więc co z tym spontanem? Ano
siedzę sobie w pewną lipcową niedzielę w „Przestrzeniach” na leżaczku, sączę „Marcowe”,
do którego zainspirował mnie Stasiuk w swojej książce choć on pił zupełnie inne
„Marcowe” dawno temu w latach 80-tych, przeglądam newsy na necie w telefonie i
tak sobie myślę: w Mukaczewie była strzelanka z Prawym Sektorem... Nie mogłem
wyruszyć od razu bo już po spożyciu byłem, nastąpiła więc szybka logistyka i w
nocy z poniedziałku na wtorek wyjechałem do Michailovców na Słowacji a potem do
Użgorodu. Tak się korzysta z życia i wolnego czasu…
A Wy jak jeździcie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz