Ostatnio wyobraźnię dziennikarzy i wielu zwykłych
osób rozpalają informacje o rzekomym odnalezieniu pociągu ukrytego w tajnym
tunelu w okolicach Wałbrzycha. Sprawami różnego rodzaju podziemi Dolnego Śląska
a zwłaszcza Gór Sowich i przyległości, amatorsko interesuję się od dawna,
gdzieś od połowy lat 90-tych. Zupełnie amatorsko bo ani nie próbuję na własną
rękę penetrować trudno dostępnych obiektów, ani nie łażę tam z wykrywaczem, ot
po prostu przeczytałem kilka książek, zwiedziłem co było do zwiedzenia, pokręciłem
się trochę po okolicy aby mieć w niej rozeznanie, tyle. Oczywiście ciekawią
mnie pojawiające się ostatnio informacje ale podchodzę do nich bardzo
ostrożnie. Choć nie ukrywam, że chciałbym aby coś się w tym temacie wreszcie
zaczęło dziać. Dolny Śląsk to naprawdę masa tajemnic nie wyjaśnionych od wojny.
Do dziś dnia krążą opowieści o tajemniczych transportach jakie, najczęściej
nocami przemieszczały się w tych rejonach, ochraniane przez SS. Do twierdzy w
Srebrnej Górze też ponoć dotarł którejś nocy 1945 roku taki transport –
mieszkańcom zabroniono wychodzić z domów i nakazano zakryć szczelnie okna. Mówi
się o pozostawionych tu po wojnie „strażnikach” którzy czuwali nad
bezpieczeństwem ukrytych dóbr. Takich historii jest cała masa. A to sztolnię,
którą zamierzały spenetrować wojska MSW w latach 80-tych nagle zalała woda,
która napływała w takim tempie, że nie dało się jej wypompować (góra Grabowiec),
a to znów w latach 80-tych nasze MSW miało zamiar odszukać sztolnie ukryte
jakoby we wnętrzu Wielkiej Sowy ale… zabroniła tego Moskwa…
Jak już wspomniałem takich historii jest setki.
Faktem jest natomiast, że nasz kontrwywiad w latach 70-tych i 80-tych obserwował
aktywność STASI i KGB, zaś w latach 90-tych nasze służby same prowadziły działania
poszukiwawcze w tych rejonach.
Tym razem rzekomi znalazcy zatrudnili kancelarię adwokacką,
która ich reprezentuje, odbywają się spotkania z władzami Wałbrzycha,
powiadomione zostały służby i wojsko. Zobaczymy co z tego wyjdzie… W
publikacjach prasowych często przewija się postać emerytowanego górnika z
Wałbrzycha, Tadeusza Słowikowskiego. W książce wydanej już w 1991 roku opowiada
on dwójce dziennikarzy, Annie Sukmanowskiej i Stanisławowi Stolarczykowi o
miejscu rzekomego ukrycia pociągu. Mówi on m.in.: „Pod koniec wojny ze Świebodzić wyjechał ten pociąg. Dojechał do 61,1
km trasy Wrocław – Wałbrzych i tam skręcił w prawo w odgałęzienie toru
głównego. Była tam bocznica, prowadząca do jednego z tuneli biegnących aż do
zamku (w Książu – przyp. Blog). Dlaczego właśnie tutaj? Ano zastanawiałem się
nad tym kilkanaście lat, przeprowadziłem tam różne badania.” „Po pierwsze, jest
to doskonałe miejsce, by zrobić tunel. W tym miejscu zbocza góry schodzą się
niemal pionowo w kierunku torów. Na 61,1 km tor skręca łukiem w lewo, czyli tu
Niemcy mogli poprowadzić bocznicę i równocześnie można było położyć
kilkadziesiąt metrów toru dochodzącego do masywu górskiego, na którym leży
zamek Książ.”
Fragment
książki „Tańcząc na Wulkanie” Warszawa 1991
Zamek Książ koło Wałbrzycha
Brzmi fantastycznie i nieprawdopodobnie? Słyszałem
już tyle różnych historii, że sam już nie wiem w co wierzyć. Opisywany powyżej pociąg
miał jakoby wjechać do tajnego tunelu prowadzącego aż pod zamek w Książu. Po
wjechaniu tory zostały rozebrane, wjazd do tunelu odstrzelony i zamaskowany a
świadkowie zlikwidowani.
Czy to o tym pociągu mówią ludzie, którzy po przez
adwokata skontaktowali się z władzami Wałbrzycha? Nie wiem…
Na koniec przypominam wszystkim domorosłym
eksploratorom, że samodzielne prowadzenie takich prac bez wymaganych zezwoleń
jest zabronione i niebezpieczne! Ale nie powinno Wam to przeszkadzać w
wycieczce w Góry Sowie do udostępnionych podziemnych kompleksów i zwiedzenia
ich z przewodnikiem… ;-)
podziemia zamku Książ. Dziś udostępnione jest ich bardzo niewiele
Korytarz w kompleksie "Olbrzym" okolice Walimia
A co skrywają forty w Srebrnej Górze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz