wtorek, 9 października 2018

Giumri


Mówiłem nie raz, że nie ma czegoś takiego jak ładne ormiańskie miasto. Otóż myliłem się. Oprócz stołecznego Erewania, który posiada, mimo wszystko  klimat, odkryciem tego roku było dla mnie miasto Giumri. Obecnie trwa w nim renowacja a gdy się zakończy będzie to z pewnością ciekawe miejsce. Duży centralny plac, przy którym znajdują się dwa kościoły i odchodzące od niego uliczki tworzą fajny klimat i mam nadzieję, dobrze przeprowadzona renowacja doda im blasku. 



Giumri (kiedyś Leninakan) – miasto potwornie zniszczone przez tragiczne trzęsienie ziemi jakie nawiedziło Armenię w 1988 roku nadal podnosi się z gruzów – jeden z kościołów przy centralnym placu wciąż jest remontowany, ci którzy znają to miasto lepiej niż ja mówią, że dalej od centrum także jest dużo do zrobienia. Upadł ZSRR, potem była totalna zapaść trudnych lat 90-tych. Tym bardziej cieszy fakt, że znalazły się środki na przeprowadzenie tego remontu. 

Fragment oryginalnej kopuły zawalonej podczas trzęsienia ziemi 








W mojej ocenie miasto ma szansę stać się w przyszłości atrakcyjnym ośrodkiem turystycznym. Zachęcam Was do poświęcenia mu chwili czasu w trakcie ewentualnych podróży po Armenii.
Ten kraj ma wile do zaoferowania.

piątek, 5 października 2018

Batumi


Jak to już ktoś napisał, chyba też na jakimś blogu - nie ma już herbacianych pól w Batumi (w samym mieście chyba nigdy ich nie było), o których śpiewały Filipinki. Uprawa herbaty w tym południowo kaukaskim kraju powoli się odradza ale w sąsiednim regionie Guria.
Batumi – zawsze miałem problem z tym miastem. Na początku budziło u mnie i u moich przyjaciół nieco mieszane uczucia. Gdy przyjechałem tu po raz pierwszy w 2008 roku, zaraz po wojnie, jedynym wysokościowcem był kończony właśnie wtedy hotel Sheraton.









Grafika - źródło internet 

Dziś panorama Batumi jest zgoła inna. Futurystyczne wieżowce – apartamentowce, hotele to zasługa różnych inwestorów a także państwa gruzińskiego – głównie prezydenta Saakashvilego. Wieża Alfabetu to swego rodzaju szalony pomysł, który jednak znakomicie wrósł w krajobraz miasta i jest jednym z jego symboli. Obecnie miasto jest stale rozwijającym się kurortem z ogromną bazą hotelową na każdą kieszeń i o różnym standardzie. I muszę powiedzieć, że zaczęło mi się podobać to miasto, mimo wcześniejszych wątpliwości. Gdy mam kilka dni wolnego lubię tu wyskoczyć na dwa – trzy dni. Batumi oszałamia zarówno w dzień jak i w nocy. 













Plaża choć kamienista to zachęca do smażingu – można wypożyczyć plastikowe leżaki. Piszę ten tekst 1 października – dziś na plaży było jeszcze dużo ludzi, wiele osób pływało. Komu się znudzi leżenie może popłynąć w krótki rejs statkiem lub spacerować promenadą ciągnącą się wiele kilometrów (można wypożyczyć elektryczny skuter albo po prostu rower).
Warto wspomnieć, że Autonomiczna Republika Adżaria, której stolicą jest Batumi (autonomiczna dość symbolicznie) była do 2004 roku udzielnym księstwem Asłana Abaszydze – czerwonego księcia, który całkowicie kontrolował wszystko na tym terenie ciągnąc z tego zyski. Władza Tbilisi tu nie sięgała. Dopiero po rewolucji róż Sakashvili zmusił go do oddania władzy i ucieczki (do Moskwy) a kontrolę nad Adżarią przejęły siły gruzińskie (bezkrwawo).
Tyle najnowszej historii. Dziś Batumi jest imponującym, pełnym przepychu miastem, w którym warto pobyć dwa lub trzy dni.
Dojazd: z Tbilisi komfortowym pociągiem, z lotniska w Kutaisi marszrutką. Coraz częściej można także dolecieć do samego Batumi liniami czarterowymi bezpośrednio z Polski.
PS
Ile razy bym tu nie był to zawsze zrobię dziesiątki zdjęć ;-)