wtorek, 9 stycznia 2018

Wino Truskawkowe

Przejeżdżałem koło Jaślisk wiele razy, jadąc w Bieszczady i nigdy tam nie wstąpiłem. Więc żeby było dziwniej pojechałem tam ze… Słowacji, bo właśnie tu znalazłem fajne miejsce na, przynajmniej częściowe odcięcie się od ludzi i otaczającej rzeczywistości, ładowanie baterii. Trochę dziwnie się czułem przyjeżdżając z sąsiedniego kraju do mojego, aby coś zwiedzić ale co tam. Jaśliska były na moim celowniku ale oprócz tego chciałem dotrzeć pieszo do Czeremchy – dawnej wioski łemkowskiej, wysiedlonej po wojnie. To akurat mi się nie udało – piesze sforsowanie brodu za dawnym PGR-em w Lipowcu o tej porze roku okazało się niemożliwe. Droga za dawnym gospodarstwem rolnym nie jest może najgorsza ale zwykłym osobowym samochodem miałem jednak wątpliwości czy czegoś nie urwę. Oczywiście gdybym pojechał tam jednak samochodem to sforsowałbym bród… Ale nie można mieć wszystkiego. 





Stary cmentarz w Lipowcu


Cerkwisko w Lipwcu

Porobiłem więc trochę zdjęć i wróciłem do Jaślisk, zatrzymałem się na rynku, wysiadłem i zacząłem się rozglądać. W tym momencie przyszło olśnienie – przecież to tu było kręcone słynne polsko - słowackie „Wino Truskawkowe” ze wspaniałą muzyką Michała Lorenca! 

Tak sobie chodzę po rynku, robię zdjęcia, z filmu już właściwie niewiele pamiętam, nagle zaczepia mnie lokals o dość klimatycznym wyglądzie i coś mówi żebym robił zdjęcia. Coś tam potakuję ale on chce pogadać. – To ja z nią tańczyłem – mówi. Trochę wybałuszyłem oczy ale zaraz pomyślałem o filmie Dariusza Jabłońskiego. – Tak jestem tam na sześciu ujęciach. A po chwili jeszcze okazało się, że to mój ziomal z Krakowa ;-) 


Miejscowy bar, teraz oczywiście zamknięty ale w sezonie... 

Kapliczka U Murdzyków - wykonywano tu wyroki smierci i grzebano straconych. Nic tu nie straszy? ;-) 
W pewnym okresie w rejonie rozwinęło się także kamieniarstwo 


Rynek 

Charakterystyczna małomiasteczkowa drewniana zabudowa 


Jaśliska to historycznie bardzo ciekawe miejsce, kiedyś bogate miasto zarabiające krocie na handlu węgierskim winem, później stopniowo podupadało aż w latach 30-tych XX wieku straciło prawa miejskie. Zwiedzania tam jest na max godzinę ale to dogodna baza wypadowa do różnych wycieczek. Warto zboczyć z drogi na Barwinek lub po prostu zjechać tam na chwilę jadąc na Cisną.

A jeśli chodzi o wino truskawkowe, już takie bez cudzysłowu to ostatni raz piłem jabcoka właśnie w Beskidzie Niskim, ponad 10 lat temu ;-) Ale w tej bardziej środkowej części. 

1 komentarz:

  1. Ten bród taki wezbrany w tym roku? Co rok zimą tamtędy idziemy do Czeremchy. W sumie nawet dwa razy przeszliśmy mokrą stopą bo wody więcej było na płytach, ale nie ma czego żałować - jak się idzie to w stopy jest ciepło :D Polecamy spróbować! :D
    A Czeremcha zimą jest bardzo piękna, klimatyczna, chociaż i smutna..

    Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń