środa, 6 lipca 2016

Zalewa nas brunatna fala

Myślałem o tym tekście od jakiegoś czasu ale wydarzenie z niedzieli to była kropla, która przelała czarę. I nie będzie tylko o stosunkach polsko – ukraińskich. Dziś mianowicie nasza Straż Graniczna nie wpuściła do Polski ukraińskiego zespołu z uwagi na to, że „jego obecność może stanowić zagrożenie dla porządku publicznego”. 
O jakie zagrożenie chodzi? A no o takie, że podobno gdzieś tam zbierali się kibole/narodowcy/bandyci (niepotrzebne skreślić ale raczej wszystko podkreślić) aby ich „przywitać”. Acha czyli już mamy tak, że w ten czy inny sposób brunatni decydują o tym co się będzie działo w naszym kraju i np. kto może wystąpić a kto nie. Czyli nie wpuszczamy ukraińskiego zespołu bo wybuchną zamieszki sprowokowane przez naszych łysych? Albo inaczej – nie wpuścimy ukraińskiego zespołu bo coś w śpiewanych przez nich piosenkach może się nie spodobać kolesiom z ONR, do których nowa władza cały czas puszcza oko.  

Ale czemu tu się dziwić? Ciężko kogoś skazać w naszym państwie a już za takie „błahostki” jak szerzenie nienawiści na tle narodowościowym to już wcale, a nawet jeśli, to minister sprawiedliwości wstrzyma wykonanie kary jak w stosunku do jednego z narodowców skazanego za napaść na policjanta. W takiej sytuacji to już zapewne służbom też ręce opadły. 
Można więc w biały dzień napaść na procesję ukraińską w centrum Przemyśla, gdzie Ukraińcy mieszkali od zawsze, na obywateli polskich, pobić i znieważyć jej uczestników mając świadomość niskiego prawdopodobieństwa poniesienia jakiejkolwiek kary. 


KOMUNIKAT ZWIĄZKU UKRAIŃCÓW W POLSCE
Komunikat
W dniu dzisiejszym o godz. 4 na przejściu granicznym z Ukrainą Uściług - Zosin funkcjonariusze Straży Granicznej wydali decyzję o zakazie wjazdu na terytorium Polski zespołowi ukraińskiemu „Ot Vinta”. W uzasadnieniu podano, że zespół stanowi „zagrożenie dla ładu i porządku publicznego”. 
W dniu dzisiejszym o godz. 20 „Ot Vinta” miał dać koncert w Warszawie w ramach festiwalu „Plac Defilad”. Muzycy występowali w Polsce ok. 20 razy, m.in. w 2012 r. wzięli udział w „Sopot International Festiwal”. 
Pierwotnie „Ot Vinto” miał wystąpić w dniu 2 lipca w Przemyślu w czasie zorganizowanej przez Związek Ukraińców w Polsce cyklicznej imprezy „Noc na Iwana Kupała”. Organizacja kibiców przemyskiej „Polonii” oskarżyła zespół „o promowanie ideologii banderowskiej”. Na tej podstawie prezydent Przemyśla Robert Choma wymusił na miejscowym oddziale ZUwP odwołanie imprezy. Po tym fakcie zespół został poproszony o zagranie w czasie festiwalu „Plac Defilad”, jednak decyzja Straży Granicznej o zakazie przyjazdu muzyków do Polski doprowadziła do zerwania również tego przedsięwzięcia kulturalnego. 
ZUwP z narastającym niepokojem obserwuje coraz agresywniejsze działania wymierzone w społeczność ukraińską w Polsce oraz wzmagającą się antyukraińską histerię w naszym państwie. W roku ubiegłym doszło do fali zniszczenia przez „nieznanych sprawców” ukraińskich upamiętnień w Polsce, w tym na Cmentarzu Wojskowym w Pikulicach, który znajduje się pod pieczą Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W niedzielę, 26 czerwca br., kibole i tzw. środowiska narodowe zaatakowały uczestników dorocznej uroczystości religijnej w Przemyślu. I choć zatrzymano część najbardziej agresywnych bojówkarzy, to jednak nie udało się powstrzymać prowadzonej przez nich kampanii nienawiści i gróźb pod adresem Ukraińców i Ukrainy. 
To już kolejna fala agresji antyukraińskiej w Przemyślu i całej Polsce południowo-wschodniej. Do pierwszej doszło w 1991 r., gdy papież Jan Paweł II odnowił greckokatolicką diecezję przemyską i postanowił zwrócić grekokatolikom ich dawną katedrę biskupią. Do kolejnej fali działań antyukraińskich doszło w latach 1994 -1997 w związku z ukraińskimi upamiętnieniami na tym terenie, zorganizowaniem w Przemyślu Festiwalu Kultury Ukraińskiej oraz demontażem kopuły dawnej katedry grekokatolickiej. 
Komuś bardzo zależało i nadal zależy, by na pograniczu polsko-ukraińskim nie było spokoju. I żeby pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a Ukrainą utrzymywał się stan permanentnego napięcia, by uniemożliwić rozwój stosunków dobrosąsiedzkich. Żeby Polska postrzegała w Ukrainie nie partnera, lecz zagrożenie. I na odwrót. 
Akcja niszczenia upamiętnień ukraińskich w Polsce z 2015 r. miała na celu wywołanie podobnych działań na Ukrainie. m.in. po to, by uzasadnić „patrolowanie” granicy polsko-ukraińskiej przez polskie organizacje paramilitarne, które miały strzec Polski przed „ukraińskimi faszystami”. Prowokacja się nie powiodła, bo na Ukrainie nie niszczono polskich upamiętnień, zaś granica pozostała spokojna. Gołym okiem było widać, że komuś bardzo zależy, żeby na walczącej z rosyjską agresją doszło do otwarcia drugiego, tym razem „polskiego frontu”. Ten „ktoś” się przeliczył, podobnie będzie również tym razem, bo nietrudno odgadnąć celów działania organizatorów antyukraińskich kampanii. 
Tegoroczna akcja wywołania kolejnej fali nienawiści do Ukraińców i Ukrainy oraz ataków na naszą społeczność, w tym ataku na uroczystość religijną w Przemyślu, mają na celu storpedowanie zacieśniania współpracy NATO z Ukrainą, czego kolejna odsłona nastąpi w czasie szczytu Sojuszu w Warszawie (8-9 lipca). 
Chodzi również o to, by zademonstrować światu, że wschodnia flanka NATO nie umacnia się, lecz osłabia przez rzekomo narastający konflikt polsko-ukraiński i polsko-litewski. A także o to, by Światowe Dni Młodzieży w Krakowie nie stały się radosnym spotkaniem młodych ludzi z papieżem Franciszkiem, lecz żeby je przyćmiła wrogość między poszczególnymi narodami w naszej części Europy. Aby również w ten sposób w zapomnienie poszło dziedzictwo Jana Pawła II, który walnie przyczynił się do odzyskania wolności przez narody naszego regionu. 
Wobec zagrożenia bezpieczeństwa członków społeczności ukraińskiej w Polsce w wyniku agresywnych działań kiboli i tzw. środowisk narodowych wzywamy władze Rzeczypospolitej Polskiej do podjęcia stanowczych działań. I nieprowokowanie dodatkowego napięcia nieprzemyślanymi i prowokacyjnymi decyzjami, takimi jak niewpuszczanie do Polski zespołu muzycznego. Dostatecznie wiele środowisk biega wokół z zapałkami, by podobnymi akcjami zajmowały się również władze państwowe.
Piotr Tyma
Prezes Związku Ukraińców w Polsce
Warszawa, 3 lipca 2016 r.


Środowiska tzw. Narodowe już od dawna świadomie lub nieświadomie (jeśli świadomie to jest to współpraca z obcymi służbami, jeśli nieświadomie to jest to fundamentalna głupota) perfekcyjnie wpisują się w politykę Kremla, starając się na każdym kroku wbić klin po między Polaków a Ukraińców. 

To taki przykład z naszego podwórka. Ale co się dzieje w Europie? Na fali protestów przeciw uchodźcom wszędzie łeb podnoszą brunatni. Fali uchodźców wywołanej i wspieranej w ten czy inny sposób przez Rosję i jej sojuszników. Po referendum w sprawie brexitu zaczyna się też dostawać Polakom na wyspach. Nie muszę dodawać, że osłabienie UE jest oczywiście na rękę Rosji. Jakiś czas temu wywiad USA miał wszcząć śledztwo w sprawie finansowania przez to państwo skrajnych organizacji oraz partii politycznych w Europie. Partia Marie Le Pen to tylko wierzchołek góry lodowej. U nas śledztwo w sprawie partii Zmiana także nie jest pewnie bezpodstawne.
W Polsce zaś mamy coraz częstsze napaści i pobicia na tle rasistowskim i narodowościowym. Zaczyna mi to przypominać Niemcy w 1933 roku.
Czeka nas Kryształowa Noc? 
Do czego zmierzamy? Z całą pewnością do niczego dobrego. Poruszałem ten problem już nie raz na blogu i nie tylko. 



1 komentarz:

  1. Teraz pod rządami dobrej zmiany narodowcy dyskretnie są wspierani..i podnoszą co raz wyżej głowy.A nawet zblizają się do władzy

    OdpowiedzUsuń