wtorek, 23 września 2014

Świat się skurczył


Zawsze gdy wracam z Gruzji do Polski to myślę sobie, jak bardzo zmalał ten świat. Wsiadasz w samolot i po trzech godzinach jesteś tysiące kilometrów dalej. W dobie otwartych granic, paszportów a nawet podróżowania tylko z dowodem osobistym , jest to swego rodzaju fenomen jeszcze dla naszych rodziców. Loty z Gruzji są zwykle w nocy lub nad ranem więc lądując np. w Katowicach mam jeszcze cały dzień przed sobą. Często jest tak, że nie wytrzeźwiałem jeszcze po pożegnalnej imprezie u naszych przyjaciół w Kutaisi lub w Tbilisi a już po południu albo wieczorem moi polscy przyjaciele ciągnął mnie na piwo albo wódkę. Podobnie lecąc któregoś razu Lufthansą z Tbilisi przez Monachium, wylądowałem w Krakowie jeszcze lekko wstawiony.


Nie o piciu jednak miało być a o lataniu. W dobie tanich linii, gdy już nawet do mojej Gruzji lata wizzair, czasem wystarczy naprawdę niewielka kwota aby ustrzelić fajną cenę za przelot. I po kilku godzinach być u celu.


Kiedyś, wracając z Krymu okazało się, że nie ma za cholerę biletów na pociąg do Lwowa, kupiliśmy więc do Kijowa a z niego na szybko samolot do Krakowa – czasu za wiele nie mieliśmy. Żeby nie było tak prosto na lotnisku okazało się, że połączono lot Kijów – Kraków z lotem Kijów – Warszawa i podstawiono większy samolot. Dzięki temu miałem okazję przelecieć się nowym dzieckiem wschodniej awiacji – AN-148 i to w dodatku w klasie biznes – tam po zmianie maszyny wypadały nasze bilety. Za to innym razem samolot do Kijowa spóźnił się o sześć godzin…

 

Teraz, wracając z urlopu z Czarnogóry, czekała mnie dość ciekawa kombinacja – znajomi podrzucili mnie samochodem do Sarajewa, z którego przez Istambuł miałem się dostać do Tbilisi – po prostu nie było za bardzo czasu i sensu wracać do Polski i dosłownie na drugi dzień lecieć z Katowic do Kutaisi. Kombinacja trochę karkołomna ale czemu miała by się nie udać.


Ot no i skurczył się ten świat strasznie. Przybyła pieczątka w paszporcie z lotniska w Sarajewie, które jest jeszcze mniejsze od naszych Balic przed rozbudową. W Istambule trochę zamieszania z przesiadką ale w sumie nie był to zły pomysł aby z urlopu wracać do Gruzji z Sarajewa ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz