Cudów się
nie spodziewałem zwłaszcza, że chyba wszystkie recenzje jakie czytałem były
raczej negatywne. Ale zobaczyć musiałem, choćby po to aby wyrobić sobie własny
pogląd. Mało który sequel dorównuje pierwowzorowi. Zwłaszcza tak brawurowo
zrobionemu jak pierwsza część „Psów”.
Hmm… Może i
brak polotu, może i schematy a wręcz niektóre tematy z dupy, niedoróbki i
uproszczenia, które niestety Pasikowskiemu się często zdarzają, jakaś taka
suchość, ale jednak nie był aż tak zły jak się spodziewałem.
Poza tym?
Niezłe zdjęcia, dobra gra aktorska, nawet Pazura, którego nie znoszę wypadł w
filmie przekonująco. Scenę strzelaniny z policją należałoby nazwać sceną
batalistyczną ;-) – reżyser przeszarżował i szturm w Magdalence to przy tym
mały pikuś, ale Pasikowski ma takie tendencje – tak jak scena pościgu w „Jacku
Strongu”. Końcowa strzelanina efektowna w hollywoodzkim stylu, no niech będzie.
Muzyka Michała Lorenca przywołująca nieco klimat pierwowzoru.
Kilka
tekstów, które może nie wejdą do języka codziennego jak te z filmu z 1992 ale
warto na nie zwrócić uwagę. No i nawiązania do pierwszej części typu „oo
radomskie” albo „tylko dla niego nie miaucz” wywołują nostalgiczny uśmiech.
Wątek „Ruskich”
jak dla mnie doklejony trochę na siłę ale ma jakieś tam uzasadnienie.
No i w
jednym wątku Władek jednak mnie posłuchał ale nie powiem, w którym.
;-) ;-)
Reasumując:
zobaczyć można ale nie nastawiajcie się na coś co Was wbije w fotel i co zostawi
po sobie wrażenia tej mocy co „Psy” z 1992 roku. Kilka ostatnich filmów
Pasikowskiego widziałem i oceniam je dość słabo lub całkiem słabo. Na ich tle „Psy
3” wypadają trochę lepiej. Ale od zachwytów jestem daleki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz