Jeśli
idziecie do kina z nadzieją, że odnajdziecie w najnowszym „Pitbullu” w
reżyserii Władysława Pasikowskiego ślady po jego legendarnych „Psach” czy też
pierwszego „Pitbulla” Patryka Vegi z 2005 roku to nic z tych rzeczy. Nie ma tam
ani tego pazura z filmu o byłych esbekach z 1992 roku ani autentyczności z
pierwszego filmu policyjnej sagi Vegi. Co zatem jest? Zgrabnie skręcone kino
akcji z dobrą obsadą i w miarę ciekawie poprowadzoną intrygą. Z realiów
policyjnych jeden jest zachowany – absolutny brak kadr ;-) Reszta to luźne
bzdury mające się nijak do procedur.
Zobaczyłem,
nie żałuję. Ale fajerwerków brak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz