niedziela, 3 listopada 2019

Kołomyja


Jednym z odkryć mojego ostatniego wyjazdu była Kołomyja. To rejonowe miasto w obwodzie iwano-frankowskim (67 tysięcy mieszkańców), zaskoczyło mnie swoim potencjałem i urodą! Zupełnie nie wiem dlaczego miałem w głowie, że to jest niewielkie i niezbyt ciekawe miasto. A to ogromny błąd! Miasto z ładną starą częścią, kościołami, cerkwiami jest bardzo urokliwe. Sympatyczne małe kamieniczki, plątanina uliczek tworzą fantastyczny klimat. Kołomyja jest oczywiście dość prowincjonalnym miastem ale ma swój klimat i naprawdę warto je zwiedzić.
Kwateruję w hotelu w samym centrum, tuż obok charakterystyczny obiekt z wejściem w kształcie wielkiego jajka – muzeum pisanki. Nie zwlekając po przyjeździe po południu wyruszam na miasto. Klimatyczne uliczki starego miasta, ratusz, rynek, naprawdę ma to swój urok. Biegam po mieście starając się wykorzystać na maxa dość krótki już, październikowy, na szczęście słoneczny dzień. 












Kościół Wniebowstąpienia przerobiony po wojnie przez komunistów na dom dziecka a przez to nieco zniekształcony, inne obiekty sakralne w tym katolicki kościół. 





Plątam się uliczkami aby zobaczyć jak najwięcej. Znajduję przypadkiem dużą tablicę polskiej szkółki sobotniej. Patrząc na historyczną mapę Kołomyja była ostatnim dużym miastem II RP w tym kierunku. Kawałek dalej była już rumuńska granica – Czerniowce były już rumuńskie. 

Na ostatnich nogach docieram na polski cmentarz, niestety zamknięty, zresztą robi się już ciemno. 


Kołomyja zaskoczyła mnie swoim wspaniałym klimatem, tym nieuchwytnym czymś co mają tylko niektóre miasta i miasteczka. Plątanina uliczek, świątynie, kamienice. Warto zostać tam przynajmniej na jeden pełny dzień.
Ja przyjechałem tam pociągiem z Rachowa ale bezproblemowo dojedziemy autobusem lub marszrutką z Iwano-Frankowska lub z Czerniowców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz