Użgorod to tętniące życiem przygranicze miasto,
będące jednocześnie sercem Zakarpacia. Miasto zaczyna się właściwie zaraz za
szlabanem przejścia granicznego. Można by rzec – typowe miasto pogranicza,
nawet bardziej niż Przemyśl. Miasto możnowładców różnych nacji, miasto
węgierskie, czechosłowackie, radzieckie, wreszcie ukraińskie. Nie trzeba się
bardzo rozglądać aby spotkać turystów z Węgier. Ale nie dajcie się zwieść – to że
zobaczycie mnóstwo tablic z Węgier, Słowacji czy Polski to nie oznacza że aż
tylu tam turystów, szczególnie w te niespokojne czasy. To zwykle samochody
kupione na współwłasność z obywatelem któregoś z krajów UE aby uniknąć
wysokiego cła.
Mój rosyjski
tylko lekko zmieszany z ukraińskim wzbudzał tu wyraźny wyraz politowania…
Szkoda, że nie mam żadnej „prawilnej” koszulki ;-) przynajmniej rozwiewałaby
wątpliwości… Mogłem przynajmniej ubrać tą z flagą Gruzji ;-) zwłaszcza, że
knajpa gruzińska w mieście jest i nieźle się prezentuje. Na aftovagzale
wybrałem najstarszą, na oko Ładę Żyguli – taxi z równie leciwym dziadkiem,
który za równowartość ok. 5 złotych zawiózł mnie pod wskazany adres hotelu. A
potem już tylko w miasto. Urokliwe uliczki, deptak nad rzeką Uż, zamek.
Wszystko można zwiedzić w kilka godzin a potem odpocząć w którejś knajpce lub
restauracji, przy dobrym piwku i regionalnej kuchni. Potem, jeśli macie jeszcze
siły udać się do sklepu po któreś z dobrych ukraińskich a najlepiej
zakarpackich win.
Miasto się rozwija, remontuje, buduje nowe obiekty a
poza tym ma bardzo przyjemne stare miasto, na którym właśnie mieszkałem oraz
deptak na głównej ulicy. Warto pozwiedzać, zobaczyć kościoły i cerkwie a przede
wszystkim pokręcić się po uliczkach i zaułkach, które tworzą fajny klimat tego
miasta. Użgorod – gorod nad rzeką Uż. Gorąco Was tu zapraszam!
Tak, nie mylicie się - to węgierski Turul. Na zamku w Użgorodzie
Dawna synagoga, obecnie filharmonia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz