Jadąc
Gruzińską Drogą Wojenną, za narciarskim kurortem Gudauri a przed przełęczą, na
około 2000 mnpm natrafiamy na ciekawą budowlę. Jeden z moich kierowców nazywał
to miejsce balkonem. Jest to specyficzny taras widokowy o kolistym kształcie,
wewnątrz pokryty mozaiką. I właśnie tej mozaice chcę poświęcić ten tekst.
Bowiem zawsze kiedy tam się zatrzymuję (a jeżdżę tamtędy dość często)
zastanawiam się jakim cudem prezydent Saakaszwili nie kazał tego zburzyć. A
czemu? Wspomniana mozaika i cały ten specyficzny „balkon” powstały na 200 lecie
„przyjaźni i braterstwa broni” rosyjsko – gruzińskiej. Ostatni król Gruzji Irakli
II wiedząc, że jego kraj nie wytrzyma kolejnego perskiego najazdu podpisał tzw.
traktat georgijewski oddając Gruzję pod protektorat rosyjski. Był to jedyny
sposób aby przetrwać próby ekspansji ze strony potężnego sąsiada, za cenę
podporządkowania się innemu wielkiemu sąsiadowi. Rosjanie oczywiście
zinterpretowali traktat po swojemu…
W 1983 roku,
w rocznicę podpisania wspomnianego traktatu komuniści postanowili uczcić tą
rocznicę wznosząc ten oto obiekt.
Na mozaice
widzimy m.in. żołnierzy i rolników, są cytaty z Szoty Rustawelego, i postać
kobiety trzymającej dziecko – matka Rosja trzymająca Gruzję. I tak ją trzyma. I
trzyma. I puścić nie chce…
Misza
Saakaszwili znany ze swojego negatywnego stosunku do podległości względem Rosji
burzył wszystkie możliwe „pamiątki” po panowaniu imperium. Dziwnym trafem
wspomniany przeze mnie obiekt przetrwał jego rządy. I jak kto woli, straszy lub
jest ciekawą atrakcją turystyczną. A przy ładnej pogodzie widoki z niego
zapierają dech w piersiach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz