piątek, 17 lipca 2015

Mukaczewo w niespokojnych czasach

W sobotę 11 lipca 2015 w Mukaczewie, w obwodzie zakarpackim na Ukrainie ludzie z Prawego Sektora napadli na ludzi jednego z deputowanych, miejscowego małego oligarchy, który, jakoby trudni się przemytem papierochów do UE. W sprawę zaangażowany jest też inny deputowany z obozu wrogiego temu pierwszemu. Wydaje mi się, że jeden z nich napuścił Prawy Sektor na drugiego i nacjonaliści z nadzieją na dobrze spełniony obowiązek pojechali i zrobili zadymę. Dwóch z nich zginęło, rannych zostało co najmniej siedmiu milicjantów a trzy radiowozy doszczętnie spłonęły po trafieniu z „muchy”. Można by zapytać: - I co? – I nic. Jedno jest pewne – nawet w takim dysfunkcyjnym państwie jak Ukraina nie może być ŻADNYCH oddziałów zbrojnych, powiązanych z jakąś z organizacji politycznych! Bo istnienie takich oddziałów zawsze będzie się wiązać z wywieraniem presji na organy państwa, jakie by one nie były. Bo robienie zadym w kraju, który i tak zmaga się z obcą agresją nie służy niczemu dobremu!
                                                        ***
Do Mukaczekawa dotarłem w środę, kilka dni po sobotniej strzelaninie. Wszędzie cisza i spokój, życie toczy się normalnym trybem choć, co zrozumiałe wśród mieszkańców ostatnie wydarzenia wzbudzają jeszcze emocje, chodząc po ulicach wychwytuję czasami rozmowy miejscowych, w których przewijają mi się znane nazwiska dwóch miejscowych oligarchów. Jedynie po drodze do miasta stoją wzmocnione patrole milicji a przy wyjeździe z Użgorodu posterunek wzmacniają dodatkowo żołnierze Gwardii Narodowej z BTR-em.









Mukaczewo to rejonowe, 80 - tysięczne miasteczko. Posiada kilka zabytków, głównie sakralnych, oraz wspaniałą, niezdobytą twierdzę. Umocnienia w tym miejscu istniały już w IX wieku, zaś w XI zostały jeszcze wzmocnione przez panujących tutaj Węgrów. W ogóle zamek i okolica jest z nimi bardzo związana co widać w wielu miejscach, choćby na samej warowni gdzie znajdują się nawet tablice pamiątkowe w języku Madziarów. Więziony był tu m.in. Sandor Petofi. Na górnym dziedzińcu zamku stoi zaś posąg Fedora Koriatowicza, który kiedyś (na przełomie XIV i XV wieku) władał twierdzą. Należy u jego stóp położyć pieniążek, złapać go za palec wskazujący i pomyśleć życzenie. Twierdza składa się z kilku poziomów, jest bardzo okazała i rozciąga się z niej wspaniały widok na okolice. Ponieważ fortecą przez większość jej historii zarządzali Węgrzy możemy zobaczyć w niej Turula – ptaka będącego ich symbolem, który co prawda w rzeczywistości, w przyrodzie nigdy nie istniał ale w świadomości węgierskiej jak najbardziej. Dziś obok Turula powiewa dumnie wielka ukraińska flaga. Dobrze się razem komponują. 
























Zapraszam Was na ukraińskie Zakarpacie, które co prawda dopiero zaczynam odkrywać ale już mi się podoba. 

Zapraszam do polubienia mojej strony na facebooku: 


1 komentarz:

  1. http://zewszystkichstron.blogspot.com/2015/08/ukraina-na-wypasie.html?showComment=1443384333129#c2158836844793681751

    OdpowiedzUsuń