Kiedy byłem
w Bieszczadach ostatnio, trzy lata temu postanowiłem zobaczyć dwie dawne wioski
bojkowskie, których mieszkańców wysiedlono po wojnie bądź to „dobrowolnie” w
1945 bądź w 1947 w ramach akcji „Wisła”. Zacząłem wtedy od Tworylnego i po
zobaczeniu tego miejsca niestety musiałem zawrócić gdyż pogoda zaczęła się
łamać.
Gdy po
trzech latach ponownie zawitałem w Bieszczady, musiałem zobaczyć Krywe. Wyruszyłem
z Zatwarnicy pieszo, choć właściwie można tam dojechać samochodem, droga jest
miejscami szutrowa, miejscami są nawet resztki asfaltu. Trasa w słońcu jest
nieco uciążliwa gdyż co rusz to wchodzimy pod górkę to schodzimy w dół, to znów
pod górkę. Wreszcie dochodzę, nieco umordowany. Najważniejszym punktem dawnej
wsi są oczywiście ruiny cerkwi i cmentarz położone na grzbieciku o nazwie Diłok.
Świątynia była murowana, dlatego możemy jeszcze oglądać pozostałości po niej.
Była pod wezwaniem św. Paraskiewy i zbudowano ją w 1842 roku. Wieś powstała zaś
w 1502 roku. Czasy końca wojny nie były łaskawe dla mieszkańców o czym świadczą
także daty śmierci wielu osób leżących na tutejszym cmentarzu – 1944, 1945. W
rejonie działały formacje UPA, dochodziło do walk i podpaleń.
Po wiosce liczącej kiedyś ponad osiemdziesiąt domów zostało puste miejsce.
Dziś to
spokojne i bardzo urokliwe miejsce gdzie w upalny dzień można odpocząć w cieniu
starych drzew przy dawnej cerkwi, nie zapominając jednak, że właściwie jesteśmy także na cmentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz