Jedenaście
lat temu wigilię i święta spędziłem w dość wyjątkowy sposób – na ogarniętej
Pomarańczową Rewolucją Ukrainie. Łatwo nie było – najpierw w nieogrzewanym
wagonie pociągu do Przemyśla, potem w zimnym autobusie dwie albo trzy godziny
na granicy z Ukrainą. Wigilia symbolicznie w wyjątkowo, jak na Ukrainę, pustym
pociągu do Kijowa. Wigilia składała się z opłatka i piwa.
Gorączka na
Majdanie, poznawanie kolejnych ludzi, fotografowanie. Nagle jeden z Ukraińców z
miasteczka namiotowego mówi do nas: - przecież u was są teraz święta. Odpowiadam,
że tu dzieją się ważniejsze rzeczy. Poznany na Chreszciatiku w miasteczku
namiotowym Andriei (-„jestem ze Zbaraża…. A, przecież myśmy się tam z wami bili
300 lat temu”) dzwoni z pożyczonej od kogoś komórki do kobiety, którą zna tylko
przez telefon i załatwia nam u niej nocleg. Specjalnie dla nas. Cóż, to był
taki czas, że jak się mówiło, że jest się z Polski to otwierało wszystkie
drzwi.
Wieczór
wyborczy, na Majdanie zbierają się tłumy. Powiewają flagi, pomarańczowe,
ukraińskie, gruzińskie, polskie. Wstępne wyniki wyborów: Juszczenko wygrywa!
Tłum szaleje z radości. Kilka razy przepychamy się bliżej sceny bo podobno
zwycięzca ma się na niej pojawić. Ludzie widząc nasze aparaty i rozpoznając w
nas obcokrajowców starają się abyśmy dotarli jak najbliżej sceny i zrobili jak najlepsze
zdjęcia. Mówią: niech świat to zobaczy. Wreszcie ok. 2 w nocy pojawia się
Juszczenko wraz z całą świtą. Tłum szaleje. Widać wielką radość i entuzjazm.
Trwają przemowy i podziękowania. Nowy prezydent nie zapomina także o Polakach.
Na koniec owija wszystkich swoich współpracowników szesnastometrowym szalem,
oczywiście pomarańczowym, który jeśli dobrze zrozumiałem otrzymał od kobiet z
Polski. W pewnym momencie łapie mnie za rękaw staruszka i pyta czy nie baliśmy się
przyjechać, że tu jeszcze może różnie być, że może polać się krew… Nie, nie baliśmy
się, warto było tam pojechać, bo na naszych oczach rodziła się historia, to
fenomenalne uczucie!
I naprawdę
nie jest dla mnie teraz ważne, że osiągnięcia Pomarańczowej Rewolucji zostały zaprzepaszczone
i to przez polityków, których ona wyniosła do władzy. Przez ich spory, wojny
podjazdowe i chwilowe sojusze oraz rządzę władzy i pieniędzy owoce pierwszego
Majdanu zostały zmarnowane. Ukraina straciła kolejne dziewięć lat. Ale warto
było tam być i patrzeć na to wszystko, warto było spędzić te święta z tymi
ludźmi w sercu Kijowa!
Dziewięć lat
później na Majdanie Niezałeznosti znów zawrzało a historia zerwała się z
łańcucha…