Zwiedzając
Tarnopol w ciepły lipcowy wieczór doszedłem do wniosku, że jest on trochę
niedoceniany. Pewnie, że nie może się on równać z Lwowem czy Kamieńcem
Podolskim ale myślę, że jeden dzień, zwłaszcza w lecie można mu poświęcić. Jest
to spore miasto obwodowe (ponad 230 tyś. mieszkańców), założone w 1540 przez
Jana Amora Tarnowskiego na mocy przywileju króla Zygmunta I.
Stare miasto
to co prawda jedynie kilka uliczek ale zrobiły na mnie jakieś takie miłe
wrażenie. Główna ulica – ulica Ruska przecina Teatralnyi Majdan, warto też
zobaczyć Majdan Woli. Z niego widać już kościół Dominikanów, okazały z dwoma
wieżami a od niego już tylko krok na wspomniany wyżej plac Teatralny.
Powiecie, że
nic ciekawego? Schodząc w drugą stronę do stawu, najlepiej gdy słońce już
zaczyna się chować, można zobaczyć widok, który naprawdę robi wrażenie. Ogromne
jezioro powstałe na rzece Seret znajduje się w zasadzie w samym sercu dużego
przecież, miasta. Ponoć pierwszą groble usypano już w XVI wieku ale jego obecny
kształt to zasługa radzieckich inżynierów. Nad stawem zaś mamy bulwar a przy
nim liczne knajpy. Idealne miejsce na chwilę relaksu przy znakomitym ukraińskim
piwie po męczącym, upalnym dniu. Także nad zalewem stoi budowla, od której
właściwie historia miasta się zaczęła – zamek. Budowli obronnej już niestety
nie przypomina – w XIX wieku został przebudowany na pałac.
Tarnopol to
także dobry punkt wypadowy do ciekawych miejsc w okolicy: Brzeżany, Buczacz,
Krzemieniec, czy wreszcie znany wszystkim z „Ogniem i Mieczem” Zbaraż.
Warto więc,
jadąc na Ukrainę, dać także szansę Tarnopolowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz