Będąc na Roztoczu nie mogłem nie zahaczyć o Zamość. Miasto kusiło mnie swoim zachowanym układem architektonicznym i otaczającymi je murami twierdzy. Zakwaterowałem się w hotelu i pieszo ruszyłem do centrum wzdłuż rzeki Łabuńki. I muszę przyznać, że zamojskie stare miasto jest imponujące. Można rzec – miasto podcieni, klimatycznych uliczek i jeszcze bardziej nastrojowych bram i przechodnich podwórek, w które ochoczo się zagłębiłem.
Zamość prawa miejskie uzyskał w 1580 roku za sprawą Jana Zamoyskiego. Dynamicznie się rozwijał a współtworzyły go różne nacje, poza Polakami głównie Żydzi i Ormianie. Do dziś dnia podziwiać możemy kamienice ormiańskie i synagogę.
Klimatu dopełnia twierdza, co prawda mocno zdekapitalizowana przez Rosjan gdy wskutek rozwoju techniki wojennej utraciła swoje walory obronne, jednak nadal dająca ogląd wielkości i potęgi kiedyś. Na jej części powstał bardzo ładny i ciekawy park.
Warto także wspomnieć, że Zamość jest rodzinnym miastem Marka Grechuty.
Zwiedzić miasto można w jeden dzień, kwestia oczywiście czy chcecie zajrzeć jeszcze do kilku muzeów czy też tylko pooglądać i pomyszkować po ulicach i zaułkach.
Mieszkając w Polsce południowo-wschodniej lub centralnej, Zamość jest niewątpliwie świetnym pomysłem na weekendowy wypad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz