poniedziałek, 10 grudnia 2018

Lwów


„Odrapane fasady kamienic. Bramy. Kościoły. Kawiarnie. Wypłowiałe malowidła na ścianach. Lwów jest idealny do włóczykijostwa. Można godzinami, swobodnie puszczając myśli, iść bez celu, dla samej tylko niespodzianki, dokąd się zawędruje – nogami i głową.”
Cytat: Paweł Reszka, Tygodnik Powszechny nr. 41 (3059) z 9 października 2016. 



Tak, jestem urodzonym włóczykijem. Jak byłem młodszy potrafiłem się całymi godzinami snuć bez celu po Krakowie, zwłaszcza po Starym Mieście. A już na wyjazdach jest to dla mnie obowiązkowe. Potrafiłem snuć się ponad dwa dni po niewielkiej, jednak co by nie mówić, Tuzli w Bośnie i Hercegowinie, którą można obskoczyć powiedzmy w pół dnia. Stanowczo za mało snułem się po Lizbonie i dlatego chcę tam kiedyś wrócić.
Lwów jest idealnym miejscem do wielogodzinnego snucia się. Duże, rozległe miasto z dużym rozległym centrum jest wymarzonym miejscem dla takich łaziorów jak ja. I nie ważne, że byłem tam już tyle razy. W lecie, w zimie, na jesieni i na wiosnę. Przejazdem i jako miejsce docelowe. Uwielbiam zwłaszcza gdy przyjadę wcześnie rano nocnym autobusem z Krakowa, zostawiam bagaż na dworcu w przechowalni, coś zjem w przydworcowych budach i ruszam pieszo na miasto. Czy to ulicą Gorodocką czy to Bandery, kieruję się do centrum. No dobrze, czasem w zimie jadę tramwajem. Do centrum tego bardzo ścisłego albo mniej ścisłego. Więc albo na Rynek i Prospekt Swobody albo pod uniwersytet, albo na Siczowych Strzelców do Puzatej Chaty na śniadanie, jest tych kierunków cała masa. Oczywiście w zależności od pory roku i temperatury trzeba co jakiś czas albo się schłodzić piwkiem albo zagrzać koniaczkiem, tak czy inaczej trzeba gdzieś przysiąść czasami a miejsc do tego przeznaczonych – czytaj kawiarni i innych lokali jest tam cała masa. Można więc iść przed siebie, zagłębiać się w coraz to nowe przecznice, gubić się w nich, poznawać coraz to nowsze skwery, place i parki. A jak się wam znudzi to wspiąć się na Wysoki Zamek – kopiec Unii Lubelskiej albo do cytadeli. Dobrym pomysłem jest też wsiąść w tramwaj linii 1 lub 9 i objechać nim sporą część miasta a zwłaszcza jego centrum, gdyż obie linie robią pętlę w przeciwnych kierunkach. 






Byłem we Lwowie tak wiele razy a wcale nie mam dość i ciągle chcę tam wracać. Bo to miasto z niesamowitym klimatem. Legendarne już knajpy i kawiarnie gdzie można pokosztować alkoholi lub spróbować znakomitego strudla lub innych specjałów, znakomitych nalewek, dobrego piwa. Mimo wielu wizyt w tym mieście nadal słabo znam jednak knajpy bo zwykle wolę poświęcić czas i siły na chodzenie. I jeszcze raz i kolejny, ten sam zaułek, pasaż, uliczka. Jeśli dobrze czujecie się w Krakowie to we Lwowie poczujecie się jeszcze lepiej! To miasto z fantastycznym charakterem.
Nie będę tu opisywał poszczególnych zabytków i innych atrakcji – to wszystko znajdziecie w przewodnikach i Internetach. Miasto przyciąga mnie jak magnes i zawsze do niego chętnie wracam. I znów i znów… 

































Zdjęcia pochodzą z różnych lat i różnych okresów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz