niedziela, 12 lutego 2017

Przy „granicy” z Osetią

Kilka lat temu udało mi się dotrzeć z przyjaciółmi do wioski Nikozi, położonej przy samej „granicy” Gruzji z separatystyczną Osetią Południową, raptem trzy kilometry od centrum stolicy nieuznawanego państwa w Cchinwali. W sierpniu 2008 roku w tym rejonie trwały zacięte walki po między wojskami gruzińskimi a nacierającą armią rosyjską. Ale wioskę tą znałem także od innej strony – realizowanych w niej zajęć integracyjnych dla dzieci gruzińskich jak i osetyjskich, po wojnie wspartego przez Polską Pomoc – fundusz pomocowy naszego MSZ. W odnowionym pałacu biskupów z V wieku powstała świetlica oraz studio animacji. Odbywały się zajęcia. Wszystko to uległo jednak zniszczeniu, wioska została zbombardowana i ostrzelana przez rosyjską artylerię. Wiele budynków uległo uszkodzeniu. Z pomocą dotarli Polacy. 
Do miejscowości dotarłem kilka lat po wojnie, która zastała mnie wtedy w 2008 roku w Tbilisi. Dysponowałem jeepem, łatwo więc było się przemieszczać. Przed wioską stał posterunek gruzińskiej policji z bronią automatyczną, policjanci nas wylegitymowali i wypytali gdzie i po co jedziemy. Pretekstem było zwiedzenie znajdującego się we wsi monastyru i to też powiedziałem policjantom, jednak po prostu chciałem zobaczyć to miejsce, ciągnęło mnie tam. 













Zabudowania kościelne były już odnowione, domy prywatne w centrum wsi też, jednak na wielu widać było ślady po kulach. Minął nas jadący w kierunku „granicy” pickup gruzińskiej policji. Linia rozgraniczenia przebiega bardzo blisko.
Ośrodek kulturalny wznowił działalność, także dzięki pomocy naszego państwa. Nie jest on jednak dostępny już dla dzieci osetyjskich – „granica” jest obecnie szczelnie zamknięta. Tak więc projekt integracji tych dwóch społeczności nie jest już możliwy. To wielka szkoda bo można było młode pokolenie przyzwyczajać od nowa do życia razem a nie tylko obok siebie…

Po drodze do Gori mija nas patrol misji obserwacyjnej EUMM w opancerzonych Toyotach jadący w kierunku Nikozi. 

PS 
Dla ciekawych: 



Szczególnie polecam ten film: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz