wtorek, 1 listopada 2016

Cmentarze

Dziś Święto Zmarłych, w naszej tradycji dzień poświęcony dalszym i bliższym, którzy już odeszli. Naszła mnie taka refleksja, jak różnorodnie wyglądają cmentarze w różnych miejscach na świecie jakie już zdążyłem odwiedzić. Na świecie ale także w Polsce. Uwielbiam włóczyć się po Bieszczadach i Beskidzie Niskim. W górach jest wiele miejsc po wysiedlonych łemkowskich lub bojkowskich wsiach, po których często zostały już tylko cmentarze. Nieznajowa, Czarne, Żydowskie to bardzo ciekawe miejsca, gdzie świadectwo, że żyli tam kiedyś ludzie dają już tylko stare cmentarze i przydrożne krzyże. 
cmentarz w Nieznajowej

cmentarz w Nieznajowej


okolice Arłamowa 

Na dokładkę tu jeszcze stary cmentarz żydowski w Lutowiskach. 


Błąkając się po Małopolsce i Podkarpaciu nie sposób nie trafić na któryś z cmentarzy wojskowych z I Wojny Światowej. Do tej publikacji wybrałem dwa: niesamowity, właśnie odnowiony cmentarz w Łużnej w tarnowskim, oraz drugi, tuż przy granicy ze Słowacją, niedaleko Wysowej, gdzie udało mi się zrobić najbardziej klimatyczne i niesamowite zdjęcia cmentarza. Cały Beskid Niski i okolice Tarnowa usiane są cmentarzami wojennymi żołnierzy różnych narodowości jacy polegli w operacji gorlickiej. 
okolice Wysowej 

okolice Wysowej

Okolice Wysowej 

Okolice Wysowej 

Okolice Wysowej 

Okolice Wysowej 
Biecz 

Łużna 

Łużna 

Łużna

Łużna 
Jadąc na wschód zawsze zahaczymy o Lwów. A jak Lwów to oczywiście wielki, rozległy Cmentarz Łyczakowski. Ogromny, na wzgórzach, co dodaje mu jeszcze bardziej niesamowitego wyglądu. Koło siebie w jednej ziemi leżą Ukraińcy, Polacy, Rosjanie i wiele innych narodowości – Lwów był przecież miastem wielokulturowym. 


Odnowiona ostatnio kwatera powstańców styczniowych na górce prezentuje się bardzo okazale. Kilka lat temu grabiłem tam liście gdy był jeszcze zapuszczony i zapomniany.




I na koniec zwiedzania tej nekropolii oczywiście Cmentarz Orląt, teraz wspaniale zrekonstruowany po latach zaniedbania i dewastacji w czasach radzieckich.

Zaś z naszego cmentarza doskonale widać Ukraiński Cmentarz Wojskowy, na którym niestety stale przybywa nowych grobów… 


zdjęcia zrobiłem na jesieni 2014 roku, teraz ukraiński cmentarz wojskowy jest, niestety znacznie bardziej zapełniony 

Jak to ktoś powiedział – polskie orły i ukraińskie sokoły leżą obok siebie w jednej ziemi.
Inną lwowską nekropolią, znacznie rzadziej odwiedzaną przez turystów jest Cmentarz Janowski. Tu moją uwagę przyciągnęły zwłaszcza groby żydowskie, szczelnie opasane solidnymi ogrodzeniami z czasów… nie wiem może lat 80-tych, może 90-tych, postawionymi zapewne aby uniemożliwić a przynajmniej utrudnić rabowanie grobów. To taka ciekawostka. 



Innym miejscem przyciągającym wzrok na tym cmentarzu jest kwatera bezrobotnych zastrzelonych przez policję podczas manifestacji w latach międzywojennych. 

Innym miejscem związanym z naszą historią na lwowszczyźnie jest cmentarz położony przy linii kolejowej Lwów – Tarnopol w miejscowości Zadwórze. Miejsce to, nazywane jest Polskimi Termopilami. 17 sierpnia 1920 roku polskie oddziały wojskowe i ochotnicy w sile około 300 osób stoczyły nierówną walkę z oddziałami konnej armii Budionnego, broniąc przejazdu kolejowego a tak naprawdę drogi na Lwów. Prawie wszyscy obrońcy zginęli, gdy zabrakło amunicji oficerowie popełnili samobójstwo a nielicznych jeńców sowieci zakłuli bagnetami. Teraz leżą chłopaki w równych mogiłach przy torach oraz w usypanym kurhanie. Polegli, ale zatrzymali armię czerwoną na tyle długo i skutecznie, że zdobycie Lwowa z marszu nie było już możliwe. Co roku w rocznicę tej bitwy odbywają się tam wspólne polsko – ukraińskie uroczystości. 




Mój pierwszy wyjazd na wschód to był Krym. Tam w Bachczysaraju miałem okazję zwiedzić pałac Hanów oraz przylegający do niego cmentarz. Nie muszę mówić, że całkowicie różni się to od naszych cmentarzy, dodatkowo pewne szczegóły odróżniają grobowce mężczyzn od grobowców kobiet. 


Zupełnie inaczej wyglądają muzułmańskie, współczesne cmentarze w Bośni i Hercegowinie. Niesamowite wrażenie robi cmentarz położony w samym centrum Sarajewa, nieco powyżej od odwiedzanej przez wszystkich turystów Baskarsiji. Być może cmentarz powstał spontanicznie podczas oblężenia, może w jakimś miejskim parku. Na grobach daty śmierci od 1992 do 1995.

W Mostarze w zabytkowej części także cmentarz, nie tylko z wojny ale jednak z przewagą grobów z 1993 roku – eskalacji walk z Chorwatami. 


Jeszcze inna historia to cmentarze na Zakaukaziu. Te gruzińskie nie są tak zadbane jak nasze, nie ma takiej tradycji, za to często każdy grób jest ogrodzony metalowym płotkiem a przy nim stoi stół i ławka po to aby np. w drugi dzień Wielkanocy można było przyjść do zmarłego i urządzić, wraz z nim, tradycyjną gruzińską suprę czyli ucztę z jadłem, winem lub czaczą i licznymi toastami.
Pięknie wyglądają historyczne groby w Armenii. Wykute w tufie, często przedstawiają historię życia i śmierci „użytkownika”. Skupisko takich chaczkarów można podziwiać w miejscowości Noraduz nad jeziorem Sewan. 






Współczesne groby a zwłaszcza te z czasów radzieckich wyglądają często tak: 

Podobnie w Azerbejdżanie. W miejscowości Nardaran oprowadzał nas po cmentarzu i meczecie człowiek poznany w marszrutce. Wskazywał nam groby niezgodne z duchem Islamu, przedstawiające wizerunki zmarłych. 


Jednak Nardaran to najbardziej konserwatywne miasteczko w całym chyba Azerbejdżanie. W Baku nie mają takich problemów – aleja poległych w wojnie o Karabach jest jeszcze na modłę radziecką. 

Ale wszystko przebija tzw. Wesoły Cmentarz w miejscowości Sapanti w północnej Rumunii w regionie Maramuresz. Dawno temu pewien miejscowy rzemieślnik zaczął malować nagrobki w niebieskie barwy a na nich wizerunek oraz historię życia zmarłego, kim był z zawodu. 









Pomysł tak się przyjął, że w tej wsi jest stosowany do dziś przez uczniów wspomnianego rzemieślnika. Cmentarz jest naprawdę odjechany i przyciąga masę turystów. Warto!

Na koniec wspomnę tylko o starym wojskowym cmentarzu radzieckim w Borne Sulinowie jaki pozostał po stacjonowaniu tam od 1945 do 1992 roku wojsk radzieckich. Na cmentarzu chowano żołnierzy radzieckich i pracowników cywilnych miasteczka, którzy zmarli bądź ulegli wypadkom podczas wypełniania swojej internacjonalistycznej misji. Miejska legenda głosi, że grób z pepeszą to miejsce spoczynku wojaka z grupy, która wyprawiła się do polskich wsi gwałcić i rabować i który jakoby został zastrzelony w potyczce z naszym wojskiem bądź milicją. Ciężko to zweryfikować, dlatego określam to mianem miejskiej legendy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz