sobota, 20 sierpnia 2016

Maramuresz vs Bukowina

Na pierwszy ogień mojego pobytu w Rumunii poszła jej część północna, dla mnie bardzo atrakcyjna bo, jak mi się zdawało bardziej dzika. Góry regionu Maramuresz przypominają mi nieco nasz Beskid Niski. Ale ten region to przede wszystkim wspaniałe kościoły ze strzelistymi wieżami, zbudowane z drewna, kryte gontem, o wysokich spadzistych dachach. Wiele domostw posiada wspaniałe rzeźbione drewniane bramy, często bardzo wysokie. Drewniane cerkwie i bramy – to rzuca się w tym regionie najbardziej w oczy. Nic dziwnego – jego mieszkańcy już od dziewięciu wieków słyną ze wspaniałych umiejętności ciesielskich. Uwagę zwracają także fantastycznie rzeźbione, rozłożyste krzyże. 












Dojeżdżamy do jednej z wsi, nieco oddalonej od głównej drogi, krótko mówiąc trochę już zadupie, droga marna. Zatrzymujemy się pod sklepem, pod którym trwa w najlepsze impreza miejscowej młodzieży – siedzą sobie z piwkami a z zaparkowanego obok passata cc leci rumuńska popsa. Ruszamy pieszo w stronę cerkwi a z nikąd pojawia się facet, wyciąga z kieszeni klucze i pokazuje na cerkiew. Otwiera nam ją i dzięki temu możemy zobaczyć jak wspaniała jest w środku. 



Dzień, w którym jeździmy po Maramuresz to niedziela. Z tej okazji widzimy mnóstwo odświętnie ubranych kobiet udających się do kościoła w odświętnych bluzkach często z ludowymi motywami, chustkach na głowie oraz nietypowych rozkloszowanych spódnicach. Mężczyźni, zwłaszcza starsi obowiązkowo w kapeluszach.
Mówiąc o tym regionie nie można nie wspomnieć o kolejnym zadziwiającym miejscu – „wesołym cmentarzu” znajdującym się w miejscowości Sapanta, przy samej ukraińskiej granicy. Wiele lat temu miejscowy rzemieślnik zaczął malować na nagrobkach historie życia zmarłego oraz w zabawny sposób opisywać nieboszczyka. Pomysł chwycił i obecnie znajduje się tam cmentarz jakiego nie znajdziecie nigdzie indziej. 





Podczas pobytu w Maramuresz niestety nie udaje nam się załapać na wycieczkę leśną kolejką w góry, w las w kierunku ukraińskiej granicy – bilety są wyprzedane na kilka dni w przód. Jest więc powód aby tam jeszcze wrócić…
Wspinamy się drogą do przełęczy Pryslop, mijając kolejne spektakularne serpentyny, wyjeżdżamy zza kolejnego zakrętu i nagle naszym oczom ukazuje się coś wspaniałego – monastyr zbudowany na samej przełęczy! Widok przyprawia o solidny opad szczęki! To co widać z samej przełęczy również. 






Na drugi dzień rozpoczynamy rajd po kolejnej wielkiej atrakcji Rumunii – po malowanych monastyrach, z których słynie Bukowina. Jest to coś niesamowitego i coś czego nie zobaczymy nigdzie indziej! Jeździmy cały dzień od jednego do drugiego a i tak zobaczyliśmy zaledwie kilka z nich. Do tego położenie – góry, które tym razem przypominają nasze Bieszczady. 














Naprawdę warto odwiedzić Rumunię i warto odwiedzić Maramuresz i Bukowinę. I zostać tam trochę dłużej niż my, ale cóż – czas nas gonił aby zobaczyć też inne ciekawe miejsca w tym ciekawym kraju. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz