niedziela, 30 sierpnia 2015

Złoty… szum informacyjny?

Z dużym zainteresowaniem (nie ukrywam) śledzę doniesienia prasowe o zlokalizowaniu „złotego pociągu” pod Wałbrzychem. Coraz więcej poszlak wskazuje na odcinek od 61 do 65 kilometra trasy kolejowej Wałbrzych – Wrocław. Ale ta lokalizacja domniemanego tunelu jest już znana co najmniej od początku lat 90tych! Czemu dopiero dziś udało się poruszyć machinę urzędniczą i jest szansa na sprawdzenie tych informacji?



 Nie jestem eksploratorem, jedynie interesuję się tematem, posiadam w swojej bibliotece sporo materiałów na ten temat (ogólnie Dolnego Śląska) i tam jest sporo informacji odnośnie rzekomego tunelu! Ukazywały się one od lat! Co się takiego stało, że wreszcie właściwe organy samorządowe i państwowe poważnie zajęły się tematem?
To dobrze, że wreszcie pojawiła się szansa na sprawdzenie tej informacji. Oby została doprowadzona do końca.
Jak więc traktować ten artykuł? 

Jako głos rozsądku czy jako celową dezinformację? 

czwartek, 27 sierpnia 2015

„Złoty” pociąg i inne tajemnice Dolnego Śląska

Ostatnio wyobraźnię dziennikarzy i wielu zwykłych osób rozpalają informacje o rzekomym odnalezieniu pociągu ukrytego w tajnym tunelu w okolicach Wałbrzycha. Sprawami różnego rodzaju podziemi Dolnego Śląska a zwłaszcza Gór Sowich i przyległości, amatorsko interesuję się od dawna, gdzieś od połowy lat 90-tych. Zupełnie amatorsko bo ani nie próbuję na własną rękę penetrować trudno dostępnych obiektów, ani nie łażę tam z wykrywaczem, ot po prostu przeczytałem kilka książek, zwiedziłem co było do zwiedzenia, pokręciłem się trochę po okolicy aby mieć w niej rozeznanie, tyle. Oczywiście ciekawią mnie pojawiające się ostatnio informacje ale podchodzę do nich bardzo ostrożnie. Choć nie ukrywam, że chciałbym aby coś się w tym temacie wreszcie zaczęło dziać. Dolny Śląsk to naprawdę masa tajemnic nie wyjaśnionych od wojny. Do dziś dnia krążą opowieści o tajemniczych transportach jakie, najczęściej nocami przemieszczały się w tych rejonach, ochraniane przez SS. Do twierdzy w Srebrnej Górze też ponoć dotarł którejś nocy 1945 roku taki transport – mieszkańcom zabroniono wychodzić z domów i nakazano zakryć szczelnie okna. Mówi się o pozostawionych tu po wojnie „strażnikach” którzy czuwali nad bezpieczeństwem ukrytych dóbr. Takich historii jest cała masa. A to sztolnię, którą zamierzały spenetrować wojska MSW w latach 80-tych nagle zalała woda, która napływała w takim tempie, że nie dało się jej wypompować (góra Grabowiec), a to znów w latach 80-tych nasze MSW miało zamiar odszukać sztolnie ukryte jakoby we wnętrzu Wielkiej Sowy ale… zabroniła tego Moskwa… 
Jak już wspomniałem takich historii jest setki. Faktem jest natomiast, że nasz kontrwywiad w latach 70-tych i 80-tych obserwował aktywność STASI i KGB, zaś w latach 90-tych nasze służby same prowadziły działania poszukiwawcze w tych rejonach.
Tym razem rzekomi znalazcy zatrudnili kancelarię adwokacką, która ich reprezentuje, odbywają się spotkania z władzami Wałbrzycha, powiadomione zostały służby i wojsko. Zobaczymy co z tego wyjdzie… W publikacjach prasowych często przewija się postać emerytowanego górnika z Wałbrzycha, Tadeusza Słowikowskiego. W książce wydanej już w 1991 roku opowiada on dwójce dziennikarzy, Annie Sukmanowskiej i Stanisławowi Stolarczykowi o miejscu rzekomego ukrycia pociągu. Mówi on m.in.: „Pod koniec wojny ze Świebodzić wyjechał ten pociąg. Dojechał do 61,1 km trasy Wrocław – Wałbrzych i tam skręcił w prawo w odgałęzienie toru głównego. Była tam bocznica, prowadząca do jednego z tuneli biegnących aż do zamku (w Książu – przyp. Blog). Dlaczego właśnie tutaj? Ano zastanawiałem się nad tym kilkanaście lat, przeprowadziłem tam różne badania.” „Po pierwsze, jest to doskonałe miejsce, by zrobić tunel. W tym miejscu zbocza góry schodzą się niemal pionowo w kierunku torów. Na 61,1 km tor skręca łukiem w lewo, czyli tu Niemcy mogli poprowadzić bocznicę i równocześnie można było położyć kilkadziesiąt metrów toru dochodzącego do masywu górskiego, na którym leży zamek Książ.”
Fragment książki „Tańcząc na Wulkanie” Warszawa 1991 
Zamek Książ koło Wałbrzycha

Brzmi fantastycznie i nieprawdopodobnie? Słyszałem już tyle różnych historii, że sam już nie wiem w co wierzyć. Opisywany powyżej pociąg miał jakoby wjechać do tajnego tunelu prowadzącego aż pod zamek w Książu. Po wjechaniu tory zostały rozebrane, wjazd do tunelu odstrzelony i zamaskowany a świadkowie zlikwidowani.
Czy to o tym pociągu mówią ludzie, którzy po przez adwokata skontaktowali się z władzami Wałbrzycha? Nie wiem…
Na koniec przypominam wszystkim domorosłym eksploratorom, że samodzielne prowadzenie takich prac bez wymaganych zezwoleń jest zabronione i niebezpieczne! Ale nie powinno Wam to przeszkadzać w wycieczce w Góry Sowie do udostępnionych podziemnych kompleksów i zwiedzenia ich z przewodnikiem… ;-) 

podziemia zamku Książ. Dziś udostępnione jest ich bardzo niewiele
Korytarz w kompleksie "Olbrzym" okolice Walimia
A co skrywają forty w Srebrnej Górze? 




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Jak planujecie podróże

Uważam, że oprócz dobrego planu najważniejszy jest spontan ;-) Niby jedno wyklucza drugie ale nie do końca. Staram się planować wyprawy z wyprzedzeniem, <<dogłębnie zgłębić>> odpowiednią literaturę, przewodniki Internet. To, zwłaszcza gdy jadę w miejsce, w którym jeszcze nie byłem. W miejsca, które byłem i znam takie jak Gruzja, Lwów czy Kijów specjalnie wytężać planistyki nie muszę. Więc co z tym spontanem? Ano siedzę sobie w pewną lipcową niedzielę w „Przestrzeniach” na leżaczku, sączę „Marcowe”,

 do którego zainspirował mnie Stasiuk w swojej książce choć on pił zupełnie inne „Marcowe” dawno temu w latach 80-tych, przeglądam newsy na necie w telefonie i tak sobie myślę: w Mukaczewie była strzelanka z Prawym Sektorem... Nie mogłem wyruszyć od razu bo już po spożyciu byłem, nastąpiła więc szybka logistyka i w nocy z poniedziałku na wtorek wyjechałem do Michailovców na Słowacji a potem do Użgorodu. Tak się korzysta z życia i wolnego czasu…

A Wy jak jeździcie? 

wtorek, 11 sierpnia 2015

Granica bez przejścia

Niedawno byłem chwilkę na Zakarpaciu, między innymi w Mukaczewie, na zamku. Na jednym z dziedzińców wisi tam mapa z atrakcjami turystycznymi tegoż regionu. Moją uwagę przykuł jeden szczegół na tej mapie – zaznaczony punkt przekraczania granicy w Bieszczadach, Łubnie – Wołosate. 


Znam to miejsce. Droga do granicy jest doprowadzona z obu stron jednak żadnego przejścia tam nie ma! 


Cóż, autora mapy nieco poniosła fantazja, a może po prostu zdrowy rozsądek? Bo czy to miejsce samo nie prosi się o przejście turystyczne, pieszo – rowerowe? Moim zdaniem tak! Zobaczcie ile kilometrów trzeba bez sensu przejechać aby dostać się w ukraińską część Bieszczadów! A wystarczyło by postawić jakąkolwiek budkę po obu stronach dla służb granicznych, dociągnąć światłowód i można działać! Ale już widzę święte oburzenie dyrekcji parku narodowego i obrońców przyrody! Zwracam uwagę, że obok poprowadzony jest szlak na Halicz i Tarnicę, który jakoś nikomu nie przeszkadza, więc czy aż tak to przejście by przeszkadzało? Myślę, że nie byłby to jakiś szczególny ubytek dla przyrody i po tej, jak mi się wydaje, starej drodze wojskowej, którą w razie „W” miały się przemieszczać „bratnie wojska” mogli teraz przemieszczać się turyści. Chyba tak się powinno robić w sąsiednich krajach, aby ożywiać ruch turystyczny a przede wszystkim go ułatwiać zwykłym ludziom, tym z plecakami i na rowerach.
A Wy co myślicie?  

Zapraszam też do polubienia mojej strony na FB: 
https://www.facebook.com/zewszystkichstron?fref=nf

sobota, 1 sierpnia 2015

Ukraina na wypasie

Pierwsza i zasadnicza sprawa – nie możecie bać się jechać na Ukrainę. Przynajmniej na tą zachodnią oraz do Kijowa. Tak wspaniałe miejsca jak chociażby Lwów, Kamieniec Podolski czy Tarnopol czekają na Was! Dlaczego warto tam pojechać właśnie teraz? Bo dla nas, Polaków, Ukraina jeszcze nigdy nie była tak tania. Trudna sytuacja gospodarcza, agresja rosyjska sprawiły, że kurs hrywny jest obecnie bardzo dla nas korzystny. Bo czym że jest 500 UAH za noc w 3*** hotelu we Lwowie (ok. 85 złotych)? Bo czym że jest nocleg w 4**** hotelu w Czerniowcach za 750 UAH za pokój (ok. 130 złotych) i jeszcze mniej w tym samym standardzie w Kamieńcu Podolskim?
Hotel Bukovyna w Czerniowcach

 Do tego jeszcze dodajmy bardzo tanie pociągi i autobusy lub tanie paliwo i aż się prosi aby właśnie teraz tam pojechać! Zachodnia Ukraina jest całkowicie bezpieczna, choć jak wiadomo jak ktoś ma pecha to mu w drewnianym kościele cegłówka na głowę spadnie czyli zawsze w podróży coś się może stać ale naprawdę nie demonizujmy tego, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna. We Lwowie czy  Tarnopolu jej jedyną oznaką będzie więcej niż zwykle ludzi w mundurach na ulicach. 
Ruszajcie więc w drogę. Od weekendowych wypadów do Lwowa czy Użgorodu po tygodniowe objazdówki, które sami możecie sobie zorganizować korzystając z serwisu booking.com i przemieszczając się miejscowymi pociągami i autobusami. Posmakujcie więc miejscowej kuchni w różnych restauracjach, spróbujcie tamtejszego znakomitego wina i nieprzebranej ilości różnych rodzajów ukraińskich piw. Nie będziecie żałować i na pewno odczujecie różnicę pomiędzy ukraińskimi piwami a naszymi „chemicznymi” i nadmiernie nagazowanymi. 
Od czego zacząć? Od wymyślenia trasy co zależy od tego ile macie czasu. Dla początkujących piątek, sobota i niedziela we Lwowie będą dobrym startem w ukraińską przygodę.
Lwów

Wystarczy grzebnąć w sieci a znajdziecie różne możliwości połączeń autobusowych z Polski do Lwowa. Dość drogą opcją ale jednocześnie wygodną jest nocny pociąg Wrocław – Kraków – Lwów, sypialny. 
Dla tych, którzy chcą się zapuścić gdzieś dalej polecam Czerniowce, Kołomyje, Kamieniec Podolski, Chocim, Tarnopol i Zbaraż. I na koniec wrócić sobie do Lwowa. Przeglądnijcie przewodniki, poszukajcie inspiracji w sieci, tam jest cała masa miejsc, które warto i trzeba zobaczyć, miejsc związanych z naszą wspólną historią. 
Chocim

Chocim

Czerniowce

Czerniowce

Kamieniec Podolski

Tarnopol 

Tarnopol

Tarnopol 

Zbaraż 

Zbaraż 
A co z wypoczynkiem na morzem? Okupowany obecnie Krym – lubiane przez Polaków miejsce odpoczynku nie jest dziś dostępny ale ukraińskie wybrzeże to nie tylko Krym. Czeka na nas Odessa wraz z okolicami w tym twierdzą akermańską w Biłgorodzie Dniestrowskim ze wspaniałym widokiem na liman Dniestru oraz miasteczko Izmaił tuż przy rumuńskiej granicy a także liczne wioski żyjące z turystów po miedzy Odessą a Biłgorodem.

Odessa 

Twierdza akermańska 







Izmaił 

Ukraina ma także dostęp do Morza Azowskiego o czym nie wszyscy pamiętają. Turystyczny kurort nad tym morzem – Berdiańsk powinien swoim położeniem zachęcić nie jednego. Co prawda w tym ostatnim nie byłem ale wygląda to bardzo interesująco. Jedynym minusem jest fakt, że linia frontu przebiega obecnie ok. 100 km od kurortu ale czyż Polacy nie jeździli na wakacje do Chorwacji w czasie gdy jeszcze trwała w niej wojna? 
Na tym cyplu także znajdują się hotele. Co Wy na to? 

Ukraina ma nam wiele do zaoferowania a obecnie nigdy jeszcze nie było tam tak tanio. Wyjazd tam, dostarczy nam wspaniałych przeżyć, wspomnień i zdjęć, które potem będą cieszyć nasze oczy. Zostawmy więc tam trochę naszych pieniędzy i w ten sposób pomóżmy ukraińskiej gospodarce. Otrzymamy w zamian wspaniałe wspomnienia.