Nie zna Ukrainy kto nie jeździł plackartnym! I nie
tylko Ukrainy, w ogóle wszystkich krajów byłego ZSRR, w których nadal wchodzą
one w skład pociągów. Wagon plackartny to fantastycznie rozwiązany wagon
sypialny ale bez przedziałów. Zbudowany jest z przegródek, które nie są
zamykane a dodatkowo wzdłuż całego wagonu, podłużnie do przejścia także są
miejsca do leżenia. Oczywiście także piętrowe. Gdy pierwszy raz byłem na
Ukrainie i pełen błogiej nieświadomości kupiłem po różnych perturbacjach bilety
na Krym, właśnie w plackarcie to po tym jak wsiedliśmy do wagonu oczy z lekka
wyszły nam na wierzch. Ale źle nie było. Fantastyczna atmosfera, ludzie
zagadują, ktoś wyciągnie flaszkę, ktoś jedzenie i rozmowa się rozkręca. Zawsze,
jak tylko mam możliwość to kupuję bilet na wagon plackartny. Po pierwsze jest
najtańszy – przykładowo gdy jechałem na Majdan do Kijowa w czasie Rewolucji
Godności to zapłaciłem jakieś 40 złotych. Po drugie poznajesz ludzi – w tym
wspomnianym pociągu poznałem akurat mocną ekipę ze Lwowa jadącą wesprzeć
protest w stolicy. Najczęściej godziny przejazdów są dobrane tak aby wsiąść do
pociągu wieczorem a rano, w miarę wyspany wysiąść na stacji docelowej. Gdy
jechałem na Krym to dodatkowo fajną sprawą było to, że im dalej na południe tym
więcej można było kupić różnych kulinarnych rzeczy na stacjach, na których
pociąg się zatrzymywał. Wybór był naprawdę ogromny i można się było najeść
dobrze i do syta. Co ważne ukraińskie pociągi są zwykle punktualne co do
minuty, nawet na bardzo odległych trasach – pociąg Lwów – Symferopol po chyba
26 godzinach jazdy, wjechał na stację końcową co do minuty!
Zwykle towarzyszyły mi miłe wspomnienia z jazdy
wagonami klasy plackart.
foto - internet
http://zewszystkichstron.blogspot.com/2015/07/nocnym-plackartnym-az-do-konca-swiata.html
OdpowiedzUsuń