poniedziałek, 15 września 2014

Jadąc przez Bośnię


Jadąc wczoraj, po raz kolejny przez Bośnię i Hercegowinę, następny ważny dla mnie kraj na mapie świata, obserwuję, przez okna samochodu a więc na szybko, jak bardzo ten kraj jest nadal podzielony. Każda część, każdy kanton ale nawet każda wioska czy miasteczko odróżniają się od sąsiednich. Czym? W jednej stoi meczet w innej cerkiew a w jeszcze innej kościół katolicki i wszystkie te wyznania jakby starają się podkreślić swoją odrębność. To poniekąd zrozumiałe po okrutnej wojnie jaka przeszła przez Bałkany w latach 90-tych XX wieku. Ale od jej zakończenia w 1995 roku (w Bośni) minęło już piętnaście lat, dorosło nowe pokolenie a mimo to nieufność a może wręcz nienawiść między tymi nacjami kładą się cieniem na całej państwowości Bośni, na jej kształcie, na jej istnieniu. Państwo, które powstało na mocy porozumień z Dayton w 1995 roku funkcjonuje co najmniej słabo, jest bezwładne i nie potrafi w żaden sposób wprowadzić w życie reform uzdrawiających ten byt państwowy, wprowadzony konstytucją napisaną na kolanie, jako załącznik do porozumień z Dayton. Przerost władz kantonalnych, lokalnych, samorządowych i nie wiadomo jeszcze jakich, rotacyjnych zabija to państwo i nie pozwala mu normalnie funkcjonować. Inna sprawa, że kantony a zwłaszcza Republika Serbska w Bośni nie jest zainteresowana zmianami a jej władze w Banialuce wręcz torpedują wszelkie starania o „unormalnienie” polityki wewnętrznej kraju. Oby tylko nie skończyło się to kiedyś kolejną krwawą wojną w której, nie ukrywam, tak jak poprzednio chciałbym trzymać stronę Bośniaków czyli muzułmanów, pod warunkiem, że się oni nie zradykalizują tak jak w Czeczenii, co zresztą nastąpiło przez to, że zachód im w żaden sposób nie pomagał i co możemy obserwować obecnie w Syrii. Świat w swoich żałosnych podrygach zostawił Bośnie tak jak zostawił Czeczenie i tak jak teraz robi wszystko aby zostawić sobie samej Ukrainę.

Zawsze gdy jadę przez Bośnię, gdy mijam postrzelane domy, otwierają mi się w mózgu widoki, nawet nie z dokumentalnych filmów o wojnie z lat 90-tych ale właśnie z fabularnych, a tych ambitnych powstało kilka:

„Wojownicy” – brytyjski film o żołnierzach Jego Królewskiej Mości służących w siłach pokojowych IFOR  w Bośni, które nic nie mogły, mogły się jedynie przyglądać wzajemnym rzeziom. To co robi ta misja z ich psychiką widać najlepiej na końcu filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=a9thf92vfio


Innym filmem , ale co najmniej tak samo wstrząsającym jest „Rezolucja 819” – film oparty na faktach o francuskim policjancie oddelegowanym do misji mającej na celu rozpracowywanie i ściganie zbrodniarzy wojennych na terenie Bośni. Film „stawia na nogi” i chyba poruszy każdego! Dodatkowym atutem filmu jest „polski ślad” – wątek polskiej antrpolożki będącej szefową zespołu zajmującego się ekshumacjami masowych grobów na terenie Bośni. Film „wali w palnik”.
https://www.youtube.com/watch?v=YSxXE14g2nc


Do tego zapomniane już przez wszystkich „Welcome to Sarajevo” – chyba pierwszy film który ukazał się jeszcze w latach 90-tych, opowiadający o oblężeniu Sarajewa, o dziennikarzach polujących na neewsy i o tym jak ich bardzo ta wojna ich zmieniła. Ta i każda inna.
https://www.youtube.com/watch?v=IOmm1OD2ArQ

I muzyka:
"Bosnia" grupy Cranberries
https://www.youtube.com/watch?v=UF0mjV_8WpQ

 
napis na kamieniu jaki możecie zobaczyć przy słynnym moście w Mostarze
 
Za chwilę zaczną wychodzić książki a może nawet ukazywać się filmy o wojnie na Ukrainie. Bo za naszą wschodnią granicą toczy się wojna i żadne zmylne nazewnictwo tego nie zmieni.

Bośnię i Hercegowinę zawsze mam głęboko w sercu,  nie tylko wtedy gdy przejeżdżam przez ten kraj. Co piszę dojechawszy już do celu, siedząc na tarasie i słuchając szumu fal morza adriatyckiego, nie, nie broń borze, nie w Chorwacji ale w moim ulubionym Montenegro, tym razem całkiem blisko albańskiej granicy, którą też mam nadzieje odwiedzić tym razem. Ale czas pokaże….
 

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. W 1994 powstał "Vukovar poste restante" (Vukovar - jedna prica) - nie o Bośni co prawda, ale też porażający i aż niemożliwy w tamtym czasie.
    Dzięki za linki do dwóch nowych dla mnie filmów. I ja jestem większą optymistką w kwestii Bośni - mocno kibicuję temu krajowi i mam nadzieję, że uda im się odbić. Byleby tylko Serbowie nie podnosili łbów i byle nie wmieszała się w to Rosja...

    Edit: nie znałam tylko jednego filmu - ten o Sarajewie ma przecież spolszczony tytuł "Aleja snajperów".

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarz i informacje o filmie

    OdpowiedzUsuń