niedziela, 3 sierpnia 2014

Polsko - Ukraiński dansing


Zasiedliśmy wczoraj w zakarpackiej knajpie na starym mieście w Pradze. Nie muszę dodawać, że ściągnęła mnie do tego miejsca ukraińska flaga wisząca nad drzwiami. Restauracja serwuje kuchnie czeską, słowacką, ukraińską i węgierską, taki mix z pogranicza. 
 
Dostaliśmy menu po ukraińsku i angielsku. Obsługa dość szybko zorientowała się, że ma do czynienia z Polakami. Zamówiliśmy trochę jedzenia a do tego wino i piwo. Po jakimś czasie zaczęła się muzyka na żywo. Gość śpiewał przygrywając sobie syntezatorem i dodając podkład z jakiegoś ustrojstwa. Po dwóch kawałkach śpiewający przywitał swoich polskich gości (czyli nas) dziękując nam Polakom za wsparcie w czasie rewolucji i od razu przechodząc do piosenki zespołu Taraka „Podaj rękę Ukrainie”, nagranej specjalnie dla ludzi stojących na Majdanie. W jeden z zimowych dni rewolucji piosenkę o umówionej porze nadały wszystkie polskie media elektroniczne.
https://www.youtube.com/watch?v=QtClmp3zQBc

Poczuliśmy się nieco wyróżnieni. Facet w ten sposób dziękował nam, Polakom za wsparcie jakiego udzielił im nasz kraj i zwykli Polacy stojący razem z nimi na Majdanie, zbierający pieniądze i środki opatrunkowe, zapewniający wojskowe samoloty ewakuacji medycznej dla najciężej rannych. Ukraińcy to doceniają. Gość nawet nie wiedział jak dobrze trafił.

A potem już poszło. Okean Elzy „Bez Boju”
https://www.youtube.com/watch?v=VyAdbv9vooc

To jedna z piosenek wspierających rewolucję, słynnej ukraińskiej grupy rockowej.

Potem było już tylko lepiej. Zestaw polskich piosenek weselno – biesiadnych, które śpiewaliśmy razem z wokalistą, wzbudzając niemałe zainteresowanie dwóch azjatycko – japońskich par również siedzących w knajpie. Nawet robili nam zdjęcia.
 

Impreza rozkręcała się coraz bardziej. Zaczęły się tańce. A właściwie to wspólny polsko – ukraiński dansing ze wspólnymi tańcami wraz z obecnymi tam także Ukraińcami. W międzyczasie gdy wyszedłem na zewnątrz by zaczerpnąć powietrza, pogawędziłem sobie z akurat palącym papierosa kelnerem. Opowiadał mi, że ktoś ciągle zrywa im ukraińskie flagi i że to na pewno Ruscy ale nie ci co żyją w Pradze bo oni wiedzą o co chodzi i są ogarnięci, tylko tacy przyjezdni, turyści co na chwilę wyjechali z „raju Putina” i są kompletnie indoktrynowani. 
 
Oczywiście martwił się sytuacją w swoim kraju.

Zabawa trwała chyba do 24 i pewnie trwała by nadal gdyby nie to, że na drugi dzień wracaliśmy do Polski i trzeba było jakoś rano wstać. Pożegnaliśmy z naszymi nowo poznanymi znajomymi bardzo serdecznie jak to zwykle bywa na wschodzie i poszliśmy na ostatni tramwaj jadący do naszego hotelu.

Gdyby ktoś z Was był w Pradze to zapraszam Was do fajnej zakarpackiej knajpy z pogranicza: ulica Dobrenskich 3, na starym mieście, niedaleko Wełtawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz